szwedzkiereminiscencje

Archive for Grudzień 2012|Monthly archive page

2012 – automatyczne podsumowanie roku przez WordPress

In Pamietnik on 30 grudnia 2012 at 23:02

The WordPress.com stats helper monkeys prepared a 2012 annual report for this blog.

Här är ett utdrag:

600 people reached the top of Mt. Everest in 2012. This blog got about 7 500 views in 2012. If every person who reached the top of Mt. Everest viewed this blog, it would have taken 13 years to get that many views.

Click here to see the complete report.

Bator, Bator-Bator

In Ksiazki, Polskie refleksje, Przywracanie pamieci on 27 grudnia 2012 at 15:14

Powiem szczerze: mam klopot z pania Bator. Zaczelo nam sie rewelacyjnie czyli od „Chmurdalii”. Najlepsza polska powiesc od nie wiem kiedy – do tej pory oblizuje sie smakowicie po jej lekturze. Niestety, im dalej w las, tym gorzej. Wczesniejsza „Kobieta”, choc dosc nierówna, ma w sobie duzo dobrego. Bator poruszyla wiele dotyczacych kobiet spraw, które w innych literaturach zostaly juz dawno powiedziane, zas w naszej Matce-Polszcze naleza nadal do „rzeczy, o których sie nie mówi”. I tu zaczyna sie problem, gdyz Bator zostaje dyzurna albo ta, co to sie stale wyrywa do tablicy. Bo nie moze byc tak, zeby jedna osoba rabala prawde w oczy, podczas kiedy inni spia niczym rycerze spod Giewontu albo smok Smaug z opowiesci o Bilbie Bagginsie. Spia, mamrocza pod nosem, byc moze cos kamufluja i przemycaja – ale na wszelki wypadunek milcza, bo tak wygodniej i bezpieczniej. Czyli „Kobieta” prosze bardzo, da sie czytac, a nawet w duzym stopniu identyfikowac sie z nia mozna (co sugeruje juz sam tytul). Na dodatek wzbudzila we mnie tesknote za srodowiskiem, gdzie ludzie glosno czytaja ksiazki, dyskutuja, pisza, poszukuja i sie szukaja (tzn.siebie samych, a siebie na wzajem).

bator-kobieta

Natomiast „Ciemno…” przyprawia mnie o uczucia mieszane. Pisac to pani Bator zdecydowanie potrafi –na ten temat nie mam watpliwosci. Ale zrobila sie jeszcze bardziej dyzurna niz w „Kobiecie” i tyle do tej jednej ksiazki nackala, ile ciepliwy papier zniesc byl w stanie. Bo – jak dla mnie – jest w tej ksiazce i Larsson, i Läckberg, i Rowling, i – o zgrozo – Tokarczuk. Jak sie potrafi napisac uczciwa powiesc to po co pisac kryminal? To sa dwie rózne rzeczy: stworzyc dobra powiesc a dobry kryminal. Nie ida jakos w parze – dlaczego sama nie wiem. Ale jak czytam kryminal, to chce fabuly Agaty Christie. Lubie tez komisarzy brytyjskich z telewizyjnych seriali. Jakies tlo zawsze istnieje, lecz najwazniejsza bywa intryga oraz zbrodnia. Zbrodnia krwawa w afekcie lub latami szczególowo planowana.  Kazdym razie sama zbrodnia gra pierwsze skrzypce. Tymczasem w nowej generacji kryminalów glówna role gra spolecznstwo, a w szczególnosci jego patologie czy wynaturzenia. No i wychodzi na to, ze przy Polsce to niech rodzina Vanger sie schowa! Tylko, ze jednak Lisbeth Salander zdaje sie bardziej przekonujaca od Alicji Tabor. Patologie czy tez klimaty polskie, znane mi przeciez z doniesien prasowych czy opowiadan znajomych, urastaja w formie literackiej do jakiegos Panoptikonu. Podobno zanim robi sie lepiej to musi (?) zrobic sie gorzej. No i to gorzej pani Bator swoja najnowsza ksiazka skutecznie osiagnela. Czy jednak od tego zrobi sie automatycznie lepiej? I komu? Mnie sie tylko pogorszylo.

bator-ciemno

Mam jeszcze do niej zal osobisty, zupelnie prywatny. Opisuje miejsca znane mi z autopsji (które to slowo kiedys nie oznaczalo jeszcze zapozyczenia z angielskiego czyli sekcji zwlok). Dla mnie zamek Ksiaz nie jest jak The Eyrie czy Castle Black z krainy fanstastyki. Dla mnie Ksiaz to miejsce, bo którego szlam pod góre spacerkiem w gronie rodzinnych, przez park porosniety rododendronami, powoli mijajac wejscie do stadniny i dochodzac do zamku wlasciwego – wszystko to zanim wpuszczono tam hordy turystów. Przy bramie czekala na nas z kluczem uczennica wujcia, której niemiecka matka urodzila sie na zamku. Pamietam ostrozne obchodzenie w stropie dziury, wybitej przez bombe aliantów. Opowiesci o Hochbergach, a nawet o ksieznej Daisy. Zadnych kotów, kotojadów ani kociar wówczas w parku nie bylo. Byla za to mieszanka etniczna ludzi, którzy czesciowo przyjechali ze Lwowa czy Wilna, czesciowo przed czyms uciekali (jak wywozacy polskie dzieci w ramach akcji germanizacji Reichsdeutsch), a czesciowo w porywie zrywu niesienia patriotycznego i niesienia kaganka oswiaty, jak moja ukochana Ciocia. Wujostwo utrzymywali kontakty zarówno z niemieckim jak i zydowskimi uczniami, którzy z czasem rozpierzchli sie po calym swiecie. Mieszkali na ulicy czesciowo zasiedlonej Cyganami. W szkolnej izbie pamieci przechowywali niebieskawe mydlo z ludzkiego tluszczu, pochodzace z obozu Gross-Rosen, który tez z nimi zwiedzalam. Niby te same elementy ukladanki co u Bator, lecz inaczej, bardziej harmonijnie poukladane. Kochalam wakacje u Cioci, zamek Ksiaz, zaciagajace ze wschodnia wujenki, burzliwe dyskusje u pochodzacej z Wilna ciocinej pryncypalki. Nie byl to Walbrzych, lecz miasteczko polozone opodal. W kazdym razie wcale mi sie nie podoba, ze Bator wykoncypowala sobie umieszczenie akcji powiesci w miejscu, które przechowuje we wspomnieniach niczym Doline Issy. Zycie plynelo tam normalnym rytmem – mimo tragedii, które wielu naplywowych i miejscowych mieszkanców mialo za soba. Sytuacja na pewno zmienila sie teraz – na cale szczescie Ciocia juz nie dozyla. Ostatni raz odwiedzilam ja dwadziescia lat temu – i to wspomnienie porannego spaceru ze stacji kolejowej w rozpostarte ramiona Cioci.

 

Odczyniam wiec czary nad twórczoscia Joanny Bator, na cala jej literacka przyszlosc: fiu-bzdziu i fiksum-dyrdum! Niechaj dobre bogi natchnienia poniosa ja w inne krainy i trzymaja uzdolnione pióro z dala od genre kryminalnego. Szkoda takiej dobrej pisarki – szczególnie, iz podejrzewam, ze wybór gatunku spowodowany byl, miedzy innymi, asekuranctwem. Jak chce pisac o spolecznstwie, skrzywdzonych, zwierzetach czy staruszkach to ma moje pelne poparcie. Skoro powiedziala „a”, a na dodatek ma cos do powiedzenia, to niech zbierze odwage cywilna i powie „b”. Z pozytkiem dla polskiej powiesci i czytelnika – miejmy nadzieje nie tylko polskiego. A little bit of pixie dust

 

Zebym jeszcze nie byla niesprawiedliwa to – jak zwykle – wielka pochwala za jezyk. Bator ma sluch absolutny i potrafi jeszcze ten jezyk, czy tez podjezyki, wspaniale odtworzyc. Dialog-nie-dialog polsko-polski  i polsko-niby-polski. Jednym slowem: piatka z plusem za lingwistyke stosowana!

Vademecum, czesc nieferalna acz XIII, bozonarodzeniowa

In Pamietnik, Szwecja on 25 grudnia 2012 at 13:42

O szwedzkim obchodzeniu Swiat juz bylo – dlatego dzisiaj nastepne rozdzialy zycia po szwedzku. Bez zagajania – za to z serdecznymi zyczeniami dla wszystkich, którzy do mnie zajrza: zeby ich Boze Narodzenie bylo szczesliwe i radosne!

 julnalle-2012

 

Sprawiedliowsc mierzona centymetrem

Millimeterrättvisa to mocno zakorzenione pojecie. Szwedzi zdaja sie wierzyc, ze sprawiedliwie to znaczy po równo – co samo w sobie jest teza dyskusyjna. Ale nie w Szwecji. Jego podstawa jest dazenie do bycia niezaleznym – nigdy i od nikogo – i to dazenie zdaje sie byc w Szwecji fundamentalne. Kazdy chce zarabiac na siebie, kazdy bierze sam odpowiedzialnosc za swoje losy, kazdy sprzata sam po sobie. To nakaz moralny i punkt honoru dla wiekszosci populacji. Z jednej strony to godne podziwu, a z drugiej zdarzaja sie w zyciu takie sytuacje, kiedy nolens volens jestesmy zdani na pomoc innych. Szwed rozwiazuje sprawe tak, ze siega w takiej sytuacji do portfela. Co obraza mieszkanców innych kultur, którzy chca pomóc ze szczerego serca i bez zadnych zysków – za to uslyszeliby chetnie slowo „dziekuje” albo zostali kiedys zaproszeni na kawe. Tymczasem oba te rozwiazania wykraczaja poza mozliwosci psychiki przecietnego obywatela szwedzkiego. Ludzie na stanowiskach chetnie przyjmuja holdy (choc w skromnej, protestanckiej wersji), ale nie potrafia przyjac bezinteresowanej, ludzkiej pomocy.

Zasada dzielenia po równo obowiazuje tez najczesciej w zyciu rodzinnym. Jesli rodzice rozchodza sie, to dziecko mieszka na przemian co drugi tydzien u kazdego z nich. Naukowcy ocenili rózne modele wychowania dzieci po rozwodzie i okazalo sie, ze ten model wlasnie daje najlepsze rezultaty. Pary dziela czesto miedzy siebie prace domowe: zmywany i sprzatamy kuchnie co drugi tydzien. Z reguly rzadko stosuje sie model „ja jestem lepszy w tym, a ty w tamtym” – bo czesto prowadzil do stanu, kiedy mezczyzna zmienial opony i jezdzil z samochodem do myjni, a jego parnerka zajmowala sie wszystkim innym. W  podziale ról metoda millimeterrättvisa czesto dochodzi do paradoksów. Tesciowa, bedaca z wizyta, chciala pomóc w przygotowaniu posilku. Zostala odpedzona przez wlasna córke: mamo, co ty robisz, to jest tydzien meza i to ON ma gotowac!

Dzieli sie wszytsko co podzielne – miedzy innymi koszty wizyty w restauracji, benzyny przy dojezdzie do miasta czy wspólnego posilku u kogos w domu. Trzeba byc zawsze przygotowanym i miec odpowiednia ilosc pieniedzy w odpowiednich walorach. Zasadnoczo nie zdarzaj asie sytuacje: raz place ja, raz placisz ty. Dzielenie kosztów nastepuje co do grosza (öre) i czasami mam wrazenie, ze Szwedzi zaluja wycofania monet 50-örowych.

 

 

Przeklenstwa

 

Är du nöjd nu din tattare?

Jag ska döda dig din jävel. (cytat z Hallandsposten)

 

Tak wykrzyknal piecdziesieciodwulatek do swojego szefa, co go kosztowalo 5.000 SEK za obraze czci. Slowo „tattare” objasnie w oddzielnym akapicie – ten rozdzial poswiecony jest slowu „jävel” i innym przeklenstwom.

 

To ciekawe jak uzywane przeklenstwa oddaja dokladnie obraz duszy i historii narodu. W wiekszosci dzisiaj agnostyczne spoleczenstwo szwedzkie uzywa nadal przeklenstw, które odwoluja sie do ciemnych mocy i pojec religijnych. Moce te musialy byc w Skandynawii wyjatkowo potezne i zlosliwe, poniewaz zazwyczaj unika sie nazywania Zlego po imieniu. A nie ma gorszej mocy niz diabel – po szwedzku djävul. Natomiast w przeklenstwach raczej sie tak imienia diabelskiego nie przyzywa, bo wiadomo, licho nie spi. Typowa szwedzka ostroznosc i podejrzliwosc zmusila ludzi do kreatywnosci – uzywa w wiec czesto wyrazenien idiomatycznych oraz innych nazw wiadomo kogo:  fan, fanken albo fanders, jävlar. Poza tym mówi sie na przyklad: fy katten czyli „do kota”, gdzie kot najwyrazniej symboliwac ma – czarnego. Albo fy sjutton, choc sjutton znaczy siedemnascie – i najprawdopodobniej numer ten mial kiedys magiczne konotacje. Zeby bylo ciekawiej Finowie podobno uzywaja w  tym samym celu liczebnika…szesnacie.

 

W przymiotniku, który jest najgorszym jakiego mozna tutaj uzyc, stosuje sie pisownie jävla (a nie: djävulens). No i jest jeszcze dom rodzinny wszystkich zlych mocy czyli pieklo: helvete. To jest bardzo silne zaklecie – tzn. chcialam powiedziec przeklenstwo. Czasami pojawia sie tez szatan czyli satan. Nagromadzeniem mocy bywa: satans jävlar i helevte! , co juz powinno odgonic wszytskie mozliwe zle moce. Gorzej sie po szwedzku powiedziec nie da.

 

 

Zwracanie sie per „ty”

 

Spoleczenstwo szwedzkie bylo dawniej silnie stratyfikowane i sposób zwracania sie do siebie odzwierciedlal hierarchie spoleczna. Poniewaz wladza – zarówno swiecka jak i kosciela – wywolala w obywatelu potrzebe demokratyzacji jezyka, to na przelomie lat szesciesiatych i siedemdziesiatych poprzedniego stulecia dokonano reformy jezykowej, zwanej du-reformen. W rezultacie ludzie zaczeli sie zwracac do siebie per „ty”, po imieniu, z calkowitym pominieciem uzywanych wczesniej tutylów.

 

Czyli jezeli pani profesor Magdalena Iksinska pojedzie na konferecje do Szwecji, to inni naukowcy z duzym prawdopodobienstwem beda sie nie zwrazacac per Magda (nie z braku respektu, tylko z milosci do skrótów). To jest przejaw egalitaryzmu czyli demokracji stosowanej. Po imieniu zwraca sie do szefa, do polityka i do tesciowej. Spotykajac po raz pierwszy obcych ludzi i potrzasajac ich prawica podaje sie swoje imie. Po nazwisku zwracaja sie tylko – podobnie jak w mojej podstwówce – przyjaciele z dziecienstwa. Pielegniarka, wywolujaca cie z poczekalni, wezwie cie po imieniu.

 

Czasami tez pojawia sie amerykanska moda nazywania kogos pierwsza litera imienia, zazwyczaj dwoma przy podwójnym imieniu, na przyklad JC zamiast Jan Christer. Szczególnie w srednim i starszym pokoleniu spotyka sie tez podwóne imiona pisane z lacznikiem, takie jak: Ann-Charlotte czy Anna-Lisa, wymiawiane czesto ciórkiem, jako jeden wyraz (i wtedy z Anny-Lisy robi sie „analiza”). Podobnie jak w Polsce co roku przychodzi moda na inne imiona, ale bywaja rózne od tych, które wybieraja polscy rodzice. Specyficznie skandynawskimi imionami sa Kamien (Sten) albo Niedzwiedz (Björn). Zdrobienia imion zenskim nie koncza sie, jak w polskim, na samogloske, tylko na spólgloske czyli: Vickan, Gullan, Majsan. Natomaist imiona meskie moga sie konczyc na samogloske, jak w imieniu Ola. Na poczatku wprawia to w konfuzje, poniewaz pojecie plci  czesto automatycznie przenosi sie z jezyka ojczystego.

 

 

Nazwiska

 

Oprócz nielicznych rodzin szlacheckich, jakich ta o nazwisku „Chlop” czyli Bonde (ród szlachecki wywodzacy sie jeszcze od sredniowiecza) wiekszosc mezczyzn nosila odpowiednik rosyjskiego „otczestwa”, czyli syn Svena nazywal sie Svensson. Dawniej nawet córka Svena nazywala sie Svesdotter – co zachowalo sie do dzis w Islandii. W rezultacie do niedawna wiekszosc populacji nosila takie nazwiska jak Svensson, Eriksson, Johansson czy Jönsson. Pierwszym etapem nazwiskowej ekstrawancji bylo usuwanie jednego „s”,potem zastepowanie go „z”, a jeszcze pózniej podwajanie innych glosek albo wprowadzanie „h”. Dlatego przy pierwszym kontakcie trzeba prosic o przeliterowanie nazwiska – szczególnie w dobie korespondencji elektronicznej, kiedy nazwisko stanowi czesc adresu mailowego. Po tej pierwszej fali zmiany nazwisk przyszla druga – bardziej ekscentryczna – kiedy zastepowano nazwisko mniej lub bardziej rodowa posiadloscia, czyli nazwa wsi, pólwyspu albo i cypla. Czasami spotka sie nazwisko podwójne – moga je wspólnie przyjac malonkowie. Moga tez oboje zmienic na nazwisko meza badz zony – i oba warianty sa stosowane.

 

Szwedzi przejawiaja wyjatkowo male przywiazanie do imienia czy nazwiska – zdarza sie, ze ktos zmienia sobie imie, poniewaz mu sie to nadane na chrzcie nie podoba. Zmienia tez nazwisko ze wzgledu na mode czy inne, osobiste czynniki.

 

 

Jezyki angielski

 

Mój brytyjski nauczyciel Business English powiedzial: Szwedzi mysla o sobie, ze mówia swietnie po angielsku – i to stwierdzenie native speaker’a oddaje niezle stan rzeczy. Prawda jest, ze po angielsku mozna dogadac sie z ludzmi w prawie kazdym wieku i nawet odleglym zakatku kraju; w sklepie, w banku czy wsród znajomych. Coraz wiecej jest takze miedzynarodowych przedsiebiorstw i miedzynarodowych projektów, gdzie jezykiem firmy czy kontraktu bywa angielski. Wyparl on zupelnie popularny przed wojna niemiecki. Co prawda mlodziez uczy sie w szkole jeszcze drugiego jezyka obcego, lecz nie osiaga on nigdy takiego poziomu jak angielski. Obecnie dzieci zaczynaja sie uczyc angielskiego juz w pierwszej klasie szkoly podstawowej. Tygodniowa ilosc lekcji wzrasta od pól godziny do trzech godzin w ostatnich klasach podstawówki.

 

Kazda nacja znieksztalca jezyk obcy na swój wlasny, niepowtarzalny sposób – Szwedzi maja klopoty z gloska „j”, wymawiana w angielskim – w przyblizeniu – jak jak „dz”. Zazwyczaj mówia „j” jak leci, na przyklad w: I am just joking. Kiedy po raz pierwszy uslyszalam te fraze nie moglam w ogóle pojac o co chodzi! To samo dotyczy imion – nie slyszy sie „dzon” tylko „jon” ; „jim” zamiast „dzim”. Mina jezykowa sa slowa, które brzmia tak samo po szwedzku jak i po angielsku, ale znacza cos absolutnie innego. Takie jak slowo „fart”, czyli po szwedzku „jazda”. Po angielsku, jak wiadomo, oznacza cos zupelnie, ale to zupelnie innego. Albo taka perelka, bedaca zreszta tytulem przesmiewczej ksiazki: Do not smell the balloons – czyli tlumaczac z angielskiego: nie wachaj balonów. Tymczasem Szwedowi chodzilo tu o „smälla”, czyli chcial powiedziec: nie przebijaj balonów – gdzie slowo „smälla” moze byc przetlumaczone na angielski na dwadziescia róznych sposobów – tylko nie jako „smell”.

 

Za ksiazka Stewarta Clarka „Broken English” podaje jeszcze inne przyklady szwedzkich perelek jezykowych:

 

  • „Ladies and Gentleman, welcome to this technical mess.” – polityk otwierajacy Miedzynarodowe Targi Techniki
  • “I just want to lie down on a coach” – zmeczony pilkarz po meczu
  • „I am a man who likes to have my balls in the air.” – biznesmen
  • “Dear friends, we are the same guys as before, although we have lost our pricks.” – Götabanken zmienia nazwe na Gota Bank

Vademecum – XII

In Pamietnik, Szwecja on 15 grudnia 2012 at 20:26

Tydzien obfitowal w wydarzenia rózne, bo to i Nobel, i próbne wigilie z obowiazkowym spiewami zbiorowymi, i bal u pracodawcy w Göteborgu (poziom glosnosci utrzymywal sie kolo 90 dB). Poza tym jazda we dwie sniezyce: niedzielna i sobotnia. A z przyjemnosci „Kobieta” Joanny Bator. Przechodze wiec od razu do vademecum, ilustrowanengo zdjeciami z przyjecia noblowskiego. Noblisci byli wyjatkowo sympatyczni tego roku i w swoich oficjalnych mowach nawiazywali do literatury – wszyscy oprócz laureata nobla literackiego.

nobel-gurton

Chlop na zagrodzie równy – polskiemu szlachcicowi

 

Zaglebiajac sie w szwedzka historie – na przyklad czytajac ksiazki nielubianego przez historyków Hermana Lindqvista – nie sposób oprzec sie refleksji, ze w porównaniu z Polska malu tu bylo szlachty. Jak byla to najczesciej maloznaczna i malobogata – nie liczac lilku arystokratycznych rodów. W kazdym razie cale sredniowiecze panowala ostra konkurencja o wladze i nowy król najczescie staral sie pozbyc konkurenta do wladzy, a wraz z nim jego szlechetnie urodzonych popleczników. Najbardziej wlos czytelnika jezy opis Stockholms blodbad czyli rzezi sztokholmskiej z roku 1520, kiedy to po drewnianym bruku stolicy splynela krew miedzy osiemdziesieciu a stu szlachetnie urodzonych osób i ich sluzby.

 

Duzo bezpieczniej – choc nie zawsze latwo – bylo chlopom. Nota bene, podobnie jak w Niemczech i Anglii na opkres zaraz po rzezi sztokholmskiej przypada okres ruchów chlopskich i wprowadzenie reformacji. Jesli poczyta sie „Anne, Hanne i Johanne” Marianne Fredriksson, „Emila z Lönnebrgi” Astrid Lindgren albo ksiazki Elsie Johansson o biednym dzierzawcy TåPelle to widac strukture wiejska jak na dloni. Chlop byl wlascicielem ziemskim, mieszkal w sporym domu i mial porzadne zabudowania gospodarskie. Czesc ziemi dzierzawil, razem z chata, tzw.torpare. Dzierzawa  placona byla w naturze badz odpracowywana jako rodzaj panszczyzny. Poza dzierawcami w gospodarstwach pracowali takze najemni pracownicy rolni, tzw.statare. Zorganizowana byla opieka nad starymi i bez srodków do zycia. Moze kluje to polskie poczucie wlasnej wartosci, ale zamozny szwedzki chlop byl odpowiednikiem polskiego szlachcica, co to gospodarujac na zagrodzie byl równy wojewodzie.

nobel-lefkowitz

 

Jazda samochodem

 

Jazda samochodem zdaje sie druga natura Szweda – przemierza kraj wzdluz i wszerz mimo poczucia winy z powodu wydzielania spalin. Kraj ma duza powierzchnie, a rodzina i praca bywaja rozproszone geograficznie. Jadac zalatwia sprawy przez telefon, a nawet czyta i wysyla wiadomosci SMS oraz korzysta z Internetu. Ostatnio stosowna instytucja wypowiedziala sie przeciwko zakazowi korzystania z komórki podczas prowadzenia samochodu, motywujac swoja decyzje badaniami, ze ludzie i tak do zakazu sie nie zastosuja. Za to powinno sie rozwijac techniki jak najmniej absorbujace kierowce.

 

Szwedzcy kierowcy jezdza bardzo dobrze, z zasady zachowujac duze odstepy miedzy samochodami. Nie nalezy wiec absolutnie „siedziec komus na ogonie”. Warto tez zachowywac przepisowa predkosc ( a obowiazuje teraz fauna i flora ograniczen co 10 kilometrów), poniewaz stosowane sa kamery drogowe. Albo – zazwyczaj w dni sloneczne – przez policjantów czajacych sie w krzakach albo przy drogach szybkiego ruchu. Te drugie sa sygnalizowane z odpowiedniej odleglosci. Nawet na autostradzie obowiazuje ograniczenie predkosci – czesto wyswietlane w formie elektronicznej, w zaleznosci od warunków pogodowych. Mandaty za przekroczenie predkosci sa w Szwecji bardzo wysokie i liczone w tysiacach koron.

 

O swicie i o zmierzchu najlepiej nie przemieszczac sie drogami przecinajacymi lasy, które nie sa odgrodzone specjalna siatka do zatrzymywania dzikiej zwierzyny. Wiekszosc Szwedów doznalo choc raz w zyciu kolizji z sarna badz losiem; zwlaszcza niebezpieczne sa te drugie. Sama moge zaswiadczyc, ze wszystko dzieje sie blyskawicznie. Kierowca widzi tylko katem oka cien zwierzecia, a potem juz sypie sie na niego szklo – i to w optymalnym wypadku. W razie nieszczescia czyli kolizji z dziczyzna nalezy zatrzymac sie, ogrodzic miejsce wypadku i zawiadomic od razu policje. W wypadku, kiedy zwierze zostalo zranione i uszlo z zyciem policja wysyla za nim mysliwego, trzeba wiec tez obserwowac w która strone los niedoszly samobójca zmyka do lasu.

 

Niezaleznie od tego czy przed samochodem przebiegnie sarna, dzik czy tez los warto zatrzymac samochód o odczekac – zwierzeta biegna zazwyczaj w towarzystwie. Ponownie w drodge mozna wyruszyc po odliczeniu szóstej sarny – wiecej ich na raz nie udalo mi sie spotkac.

nobel-sylvia

 

Swiatlo sloneczne i letnie fenomeny zbiorowe

 

Pory roku w Szwecji sa zasadniczo dwie: pierwsza ciemna, wietrzna i wilgotna na poludniu – alternatywnie ciemna i mrozna na pólnocy – oraz jasna. Co do tej drugiej to jak sie ma szczescie to bywa sloneczna. A poniewaz meteorologom nie mozna wierzyc od dawna, nawet publikowanemu na lamach popoludniówki Aftonbladet niemieckiemu Wolfgangowi Röderowi, to na wszelki wypadek Szwed biegnie przed dom i usadza sie w sloneczku jak tylko pojawia sie blade pierwsze promyczki na wiosne. Niezaleznie od ostrzezen lekarzy dermatologów naraza sie na raka skóry, poniewaz opalenizna nalezy do dobrego tonu pora jasna. Zamiast unikania slonca stosuje kremy z coraz silniejszym filtrem, co z kolei wprawia go w panike  ze wzgledu na obecnosc wnikajacych do organizmu nanoczastek. Ani zagozenie rakiem za zewnatrznej powloce ciala, ani zawalem we wnetrzu nie jest w stanie odstraszyc Skandynawa od zatankowania niezbednego do zycia swiatla i naturalnej witaminy D.

 

Sprawiedliwosci oddajac zadosc nalezy dodac, ze klimat nad morzem, a zwlaszcza na zachodzie kraju jest lagodny (i morski) dzieki spieszacemu do Norwegii Golfsztromowi. Jak przyjdzie dobry rok to na plaze wylegaja turysci, zwlaszcza miejscowi, poniewaz zazwyczaj w lecie wyjezdza sie domku letniskowego na wsi – a nie zagranice. Takie lato potrafi byc piekne, gdyz wegetacja pojawia sie jakby za dotknieciem rózdzki czarodziejskiej w trakcie nocy Walpurii czyli na przelomie kwietnia i maja. Silne swiatlo wydobywa kolory z krzewów w ogrodkach, które sa wielka pasja kobiet. Nawet na poludniu trzeba latem spuszczac na noc rolety, zeby intensywne slonce nie budzilo wschodzac jeszcze po nocy.

 

Zachwyt nad latem przejawia kazdy z osobna, wykazujac neurotyczna wrecz aktywnosc towarzyska, jak zorganizowane spoleczenstwo. Kazdego roku wszyscy wstrzymuja oddech, zeby sie dowiedziec kto w tym roku zazna zaszczytu bycia zaproszonym do programu pierwszego radio, P1, zeby stac sie gospodarzem programu Sommar (Lato). Sygnatura programu jest melodia Sommar, Sommar, Sommar (Lato, Lato, Lato). W tym momencie program zyskal wysoki status i latem ma codziennie innego gospodarza (sommarpratare), który po uzyskaniu zaproszenia moze mówic w zasadzie o czym zapragnie oraz dobierac muzyke. Jedynym wspólnym mianownikiem gospodarzy programu jest ich popularnosc. Sa to artysci, osobowosci kultury, sportowcy, komicy, pisarze, przedsiebiorcy, ludzie teatru, policjanci, wolontariusze, komputerowcy i politycy. Ich wypowiedzi sa cytowane w mediach i staja sie tematem rozmów towarzyskich. Program narodzil sie w roku 1959.

 

Druga letnia plaga czy tez pasja (letnia nie pory roku, bo pasja jest goraca) jest Allsång på Skansen. To jest fanstastyczne zjawisko, bedace dowodem ma wysoka kulture muzyczna Szwedów oraz ich fenomenalny zmysl organizacyjny. Allsång mozna przetlumaczyc jako spiewanie zbiorowe czy tez spiewy chóralne, co po polsku brzmi niezbyt zachecajaco. Tymczasem Szwedzi uczynili ze spiewów chóralnych sztuke (czesto trenowana na przyjeciach w formie przyspiewek i toastów spiewanych). Skansen po szwedzku nie oznacza tego samego, co po polsku, choc zródlem polskiego okreslenia jest sztokholmski Skansen. Bo Skansen jest tylko jeden czyli park zalozony w roku 1891 w dzielnicy Djurgården. W parku tym od roku 1935 odbywaja sie spiewy z koryfeuszem, którym bywa luminarz szwedzkiej kultury, a ostatnio znany prezenter telewizyjny. Pierwsze spotkania w Skansenie to byly lata spiewania piosenek rewiowych oraz patriotycznych – szczególnie w czasie drugiej wojny swiatowej. Przeprowadzono tez konkursy na najladniejsza, nowonapisana piosenke letnia – cos w rodzaja letniego festiwalu piosenki, tyle ze tlumnie odwiedzanego. Obecnie Allsång transmitowany jest pzrez telewizje publiczna latem, w kazdy wtorek o godzinie dwudziestej. Rekord spieajacej publicznosci padl w roku 2006, kiedy wspólnie speiwalo dwadziesia odiem tysiecy osób w Skasenie i 2,2 miliona pzred ekranami telewizorów.

nobel-krol

 

Ubranie a kalendarz

 

Z jednej strony Szwedzi sa szalenie praktyczni i maja oddzielne sklepy z odzieza ochronna wszelkiej masci. Robotnicy dumnie paraduja z niebieskich owerolach – a szczególnie ich arystokracja czyli ciesle, majacy w talii pasy z kieszeniami na narzedzia. Na lunch udaja sie w ortopedycznym obuwiu ochronnym o wzmocnionych palcach. No i mawiaja: nie ma zlej pogody, sa tylko zle ubrania. Z drugiej strony prywatnie czesto ubieraja sie zgodnie z kalendarzem: o, to juz wiosna – trzeba dzisiaj zalozyc szorty – a nie faktycznym stanem pogody. Zahartowanie zahartowaniem, ale czasami az ciarki przechodza jak sie widzi podczas padajacego sniegu z deszczem rodzinke wygalantowana z nowa garderobe wiosenna. Tego fenomenu nigdy nie udalo mi sie wyjasnic– czy ludzmi powoduje tesknota za ciepla pora, która usiluja przywolac wesola i kolorowa odzieza? Czy tez chec zablysniecia nowa kolekcja z katalogu wysylkowego i pochwalenia sie przed sasiadami? Bo za rok moda sie zmieni i trzeba bedzie kupic nowy model szortów.

 

 

Fizjologia publiczna – plucie i sikanie

 

Do szokujacych zwyczajów w Szwecji nalezy plucie na ulicy. Pluja, nie wiedziec czemu, glównie mlodzi ludzie. Bez zazenowania i jeszcze nigdy mi sie nie zdarzylo uslyszec, zeby ktos inny sie oburzyl badz w inny sposób zareagowal. Plujcy pluja gdzie popadnie – jak sie ma pecha to nawet na podloge w pociagu. Na ulicy, zwlaszcza w duzym miescie trzeba patrzec pod nogi, zeby nie nadepnac w cudze pratki Kocha.

 

Inna plaga jest sikanie przydrozne. Mezczyzni parkuja swoje samochody przy szosie, odwracaja sie tylem i spokojnie, w rozkroku, oddaja aktowi wydzielania moczu. Jezeli przejezdzajacy obok samochód da wyraz swojemu nieukontentowaniu poprzez nacisniecie sygnalu klaksonu, wtedy sikacz co najwyzej odwróci sie i pomacha przejezdzajacym wesolo. Mezczyzni w sile wieku sikaja w cieniu samochodów, zas mlodzi chlopcy obsikuja swoje motorynki. Zwiazek przyczynowo-skutkowy miedzy zwiazkiem rozwoju motoryzacji a szwedzka kultura zalatwiania sie jako temat pracy doktorskiej zostawie chetnie dla kogos innego.

Vademecum-opus XI

In Pamietnik, Szwecja on 8 grudnia 2012 at 23:28

IRL króluje nam zima. Rzadki to gosc na zachodnim wybrzezu, co sprawia zarówno wiele klopotów jak i wiele radosci. Klopty to odwieczne zaskoczenie drogowców zima oraz zamarzanie szyb w samochodach. Nienajlepiej sie jedzie autostrada jak NIC nie widac, czego doswiadczylam we czwartek. Natomiast nie na na swicie nic wspanialejszego nad jazde na nartach, co potwierdzilo moje dzisiejsze nartowanie. Wbrew zakazowi lekarza, po zastrzyku kortyzonu i wbrew bólowi miesnia – bylo nieziemsko pieknie.

 vall-drzewa-z-wyciagu

Poniewaz napomknelam o sluzbie zdrowia to zatrzymam sie porzy niej z nastepnym fragmentem vademecum. Zas na deser akapit troche bardziej pikantny.do zobaczia za tydzien!

 valla-wyciag

Sluzba zdrowia

 

Ciagle nie trace nadziei, ze gdzies istnieje tu dobra sluzba zdrowia – na razie jednak musze rozwiac polskie marzenia o raju zdrowotnycm: leczenie w Szwecji nie jest ani darmowe, ani doskonale. Oczywiscie bazuje na wlasnych doswiadczeniach i mialam szczescie, ze nie musialam byc czestym pacjentem. Moje nikle doswiadczenia moga jednak skutecznie odstraszyc.

 

Jakis czas temu wprowadzono innowacje – czyli ukochane dziecko Szwecji – i teraz pacjent przed wizyta u lekarza moze najpiew zazdwonic na numer 1177, cala dobe na okraglo, ten sam numer na terenie calego kraju (numer na pogotowie ratunkowe to 112). Poniewaz dostanie sie tego samego dnia do lekarza graniczy z cudem i wymaga zarówno czasu jak i desperacji, to przetestowalam zalecany numer. Doznalam nieoprzyjemnych zmian skórnych na twarzy, które na dodatek swedzialy – czyli sprawa leczenia byla dla mnie pilna. Pani pielegniarka w telefonie zadala mi dwa kontrolne pytania i zawyrokowala, ze to na pewno jest liszajec – nakazujac sie udac do apteki po stosowna masc. Poniewaz byla to sobota (a bylo to jeszcze przed zniesieniem panstwowego monopolu na apteki i aptek bylo – nomen omen- jak na lekarstwo) to musialam jechac do sasiedniego miasta wojewódzkiego. Kupilam masc, posmarowalam tzw.zmiany skórne i myslalam, ze wejde na sufit – tak mnie dopiero zaczelo swedziec. Zadzwonilam wiec do miejscowego osrodka z proba o przyjecie od reki – niestety, bezskutecznie. Pielegniarka dyzurna zabronila mi przychodzic, poniewaz – jak to wyrazila – ma wielkie doswiadczenie w stawianiu diagnoz przez telefon (sic!). Powiedziala, ze na pewno mam liszajca i nakazala zdzieranie strupów. Mam chyba aniola stróza albo wiecej szczescia niz rozumu, ze nie zostaly mi po jej telefonicznej „diagnozie” blizny do konca zycia na twarzy. Ratowalam sie przywieziona z Polski gencjana, która troche swedzenie koila. Niemal w obledzie wpadlam rano do lekarza domowego. Okazalo sie, ze akurat przebywa na wakacjach, ale moge spotkac zastepce. Zastepca okazala sie nieuczesana pani z Azji, która bardzo slabo mówila po szwedzku. Popatrzala mnie z duzej odleglosci z wyraznym obrzydzeniem i dala pól tubki masci do pupy niemowlaków. Jej zdaniem to tez byl liszajec.

 

Poniewaz opiekuje sie czasami kotem sasiadki zaczelam podejrzewac, ze to byc moze alergia na siersc albo choroba odzwierzeca. Z dzika pasja zaczelam odkurzac wszystko w domu, prac i prasowac posciel, zmieniaja codziennie powloczki. W miedzyczasie zrobilam zdjecie egzemy i wyslalam do Warszawy. Moja kuzynka przekazala je znajomeu dermatologowi, który zalecil mi masc sterydowa. Zeby ja kupic musialam jednak znowu wedrzec sie do lekarza po recepte. Od mojego rumunskiego lekarza o imieniu Romeo – który wtedy juz szzcesliwie wrócil z wakacji – (Kraków! Ach tak, bylem tam na konferencji w latach osiemdziesiatych) wyzebralam w koncu skierowanie do dermatologa, bo w moim miescie wojewódzkim nie ma mozliwosci dostania sie do specjalisty na wlasne zadanie. Jak juz do niego dotarlam, to egzema mi sie zagoila, po zastosowaniu zaleconej przez warszawskiegom lekarza masci sterydowej i gencjany z Polski. Dunski dermatolog pokiwal z uznaniem glowa: aaa, gencjana – my wlasnie zaczynamy stosowac ten nowy i rewelacyjny srodek! Na testy alergiczne zostalam zawezwana po uplywie nastepnych trzech miesiecy. Tym razem spotkalam Afrykanczyka, który bardziej interesowal sie koniecznie chcial sie polskimi klubami  pilkarskimi niz moim uczuleniem. Musialam potem odbyc u niego jeszcze jedna wizyte – i z jednej rzeczy zostalam wyleczona: wiary, ze w promieniu kilkuste kilometrów ordynuje choc jeden kompetentny dermatolog!

 

Ostatnio zas zmuszona zwrócic sie do specjalistów innej dziedziny. Pierwszy specjalista – Rumun- uparl sie zrobic mi na zywo badanie, które w Polsce wykonuje sie pod narkoza. Skonczylo sie wyciem z bólu, które jako zywo przypominalo mi filmy o przesluchaniach na Gestapo. Drugi specjalista – Arab – o malo nie pozbawil mnie zycia w szpitalu. Jedyna przyjemnoscia tego pobytu byla spora porcja morfiny i na deser nalesniki z dzemem. I musze uczciwie przyznac, ze caly peronel szpitalny, poza lekarzem, byl rewelacyjny, a opieka wspaniala.

 

Jak dwadziescia tal temu przyjechalam do Szwecji to spotkalam wielu lekarzy, w tym Polaków, którzy po zdaniu trudnych egazanimów bezskutecznie walczyli o powrót do zawodu: Urzad Zatrudnienia radzil im glównie „zdobycie wyksztalcenia” podpielegniarki. Zarówno studia jak i doswiadzcenie zawodowe byly konsekwentnie ignorowane. Potem sytuacja zmienila sie diametralnie, poniewaz okazalo sie, ze Szwecja edukuje za mala ilosc lekarzy. Mlodziez, która chce studiowac medycyne, zdaje rok rocznie tzw.egazaminy na studia wyzsze, zeby sobie poprawic srednia ocen. Ci, którzy próbowali dostac sie bezskutrecznie pare lat decyduja sie na studia w Danii, Polsce, Czechach czy na Wegrzech. W miedzyczasie Szwecja zaczela tez respektowac zagraniczne studia medyczne, w  tym takze polskie. Tym niemniej, dopóki nie wyksztalci sie odpowiedniej ilosci mlodych lekarzy sytuacja pozostanie patowa. Szczególnie na pólnocy kraju, o niskiej gestosci zaludnienia. Próbuje sie tak wprowadzic monitorowanie pacjentów przy pomocy kamer webowych, ale szczególnie dla starszych ludzi, czyli praktycznie tych, którzy potrzebuja opieki, obsluga komputera nie zawsze jest latwa – a szczególnie w momencie napadu bolesci.

 

Mialam kolezanke, pielegniarke operacyjna, która sobie dorabiala na dyzurach w pogotowiu. Byla pelna oburzenia, poniewaz podobno zglaszali sie tam ludzie po przyklejenie plastra. Po moich przygodach wcale im sie nie dziwie – skoro normalna sluzba zdrowia wycofala sie za sluchawke telefonu to nic dziwnego, ze ludzie cisna sie do lekarza-czlowieka.

 

Twarde fakty: ceny slug w sluzbie zdrowia sa ustalalne przez kazdze województwo (län) z osobna. Wizyta u lekarza pierwszego kontaktu kosztuje okolo 200 SEK. Wizyta u specjalisty (po uzyskaniu skierowania i terminu wizyty) kolo 350 SEK. W moim województwie uzyskuje sie darmowa opieke lekarska do uplywu 12 miesiecy po oplacenu 1.100 SEK. Do tego dochodza oplaty nie objete redukcja kosztów – na przyklad cytologii czy mammografii oraz rozmaite oplaty manipulacyjne. Istnieje tez oplata za kazda dobe pobytu w szpitalu.

 

Dzieci i mlodziez korzystaja z darmowej opieki lekarskiej do ukonczenia dwudziestego roku zycia.

 

Na skutek powszechnej krytyki dlugich kolejek na zabiegi i operacje wprowadzano tzw.gwarancje opieki zdrowotnej (vårdgaranti). Terminy znowu róznia sie w poszczególnych województwach, ale moze to wyglac tak: w dniu zachorowania pacjent ma zagwarantowane prawo dodzwonienia sie do osrodka zdrowia albo linii informacyjnej. Do pieciu dni ma byc przyjety przez lekarza ogólnego, a przez lekarza specjaliste do trzydziestu dni od daty wystawienia skierowania. Zabiegi zlecone przez specjaliste powinny odbyc sie do dziewiecdziesieciu dni – lecz nie obejmuje to specjalistycznych operacji. Moja sasiadka na operacje kregoslupa czekala przeszlo dwa lata.

 

 

Apteki i lekarstwa bez recepty

 

Darmowe lekarstwa, do konca okresu dwunastu miesiecy, zaczynaja sie po oplaceniu kwoty 2.200 SEK (w moim województwie) – a wczesniej uzyskuje sie czesciowa znizke. Lekarstwa sa bardzo drogie, takze te sprzedawane bez recepty. Apteki zostaly uwolnione od monopolu panstwowego, co zaowocowalo natychmiastowo w zwiekszeniu ilosci aptek i asortymentu leków. Nareszcie mozna tez kupic srodek przeciwbólowy w sklepie spozywczym (Alvedon. Ipren). Dawniej panstwo uznawalo obywatela za niedostatecznie wyedukowanego czy poczytalnego – i dwadziescia lat temu sprzedaz srodka przeciwbólowego bez recepty

poprzedzona byla wnikliwymi pytaniami farmaceuty zza lady. Jeszcze z poczatkiem XXI wieku polskie apteki przy szwedzkich jawily sie istnym rogiem obfitosci. Potem przyszla moda na zdrowe zywienie i jak grzyby po deszczu zaczely sie pojawiac sklepy z drogimi produktami medycyny naturalnej. Tak jak w Polsce kazdy chce byc swoim wlasnym lekarzem tak Szwedzi unikaja jak moga lekarstw i lekarzy. Nie maja tez rozwinietej tradycji leczenia ziolami – i nikt tu nie zna tak modnych kiedys „szwedzkich ziól”. Propozycja zaparzenia miety czy rumianku przy dolegliwosciach trawienia wzbudza podejrzliwosc – mozna sie poczuc jak prawdziwa wiedzma. Zdarzylo mi sie, ze chcac pomóc wypróbowana od dziecinstwa metoda naturalna zostalam oskarzona o…zabobony! Za to sama obserwowalam ze zgroza, ze Szwedzi lecza wiekszosc chorób spacerami na swiezym powietrzu i okladami z lodu. Jak widac, co kraj to obyczaj.

 

 

Dentysta

 

Wizyta u dentysty jest szalenie droga – natomiast jakosc uslug, w odróznieniu od lekarskich, bywa wysoka. Starsi ludzie, zmuszeni do gruntownego „remontu” jamy ustnej wybieraja sie jednak do dentysty do Tajlandii czy Polski – ze wzgledu na koszty. Na dodatek nie jest latwo sie dostac – osoby po przewrodzce z innej czesci kraju musza czesto odczekac w kolejce zeby dostac miejsce. Bez przydzielonego miejsca u dentysty – w panstwowej przychodni badz prywatnym gabinecie – nie ma mowy o wizycie nawet w przyadku gwatlownego bólu. Moja kolezanka dwa lata dojezdzala piecset kilometrów po plomby zanim doczekala sie na miejsce u lokalnego dentysty.

 

W Biedaszwecji wyglad jamy ustnej byl wyznacznikiem przynaleznosci klasowej. Dlatego ambicja polityków-socjademokratów mialo stac sie takie ubezpieczenie, które by pozwolilo kazdemu obywatelowi, niezaleznie od wysokosci dochodów, kontrolowac i naprawiac swoje zeby. Tak bylo w latach swietnosci, a pózniej zarówno rzady socjademokratów, jak i prawicy stopniowo pogarszaly warunki ubezpieczenia. W tym momencie znowu nie kazdego stac na wizyte u dentysty i sprawa co jakis czas powraca w dyskusjach politycznych.

 

 

Szwiedskaja sem’ja

 

Kiedys do mojej ówczesnej pracy zjechala delegacja z syberyjskiego miasta Surgut. Jedyna kobieta, inynier, zamiast rozmawiac o detalach konstrukcji aluminiowo-szklanych odciagnela mnie na bok i zapytala suflerskim szeptem:

– Gawritie, pazalujsta, kak s etoj szwiedskoj siem’iej – eto prawda?

– Szto s etoj siem’iej? Szto prawda??

 

Slowo do slowa i okazalo sie o co Rosjance chodzilo. Bardziej od odpornosci scian kurtynowych na syberyjskie mrozy interesowala ja przyslowiowa wolnosc seksualna w Szwecji. Wytlumaczyla mi, ze wedlug tego co slyszala – i prawdziwosc czego pragnela u mnie sprawdzic – „w szwiedskoj siem’je, wy znajetie, tam wsie sa wsiemi!”. Z bólem serca (sierdca?) musialam rozwiac jej zludzenia – nie jest to kraj powszechnego kazirodztwa!

 

Jak by tak historycznie popatrzec to mieszkancy oddalonych od cywilizacji dolin nie mieli wielkiego wyboru – tym niemniej zakladanie rodziny nie bylo powiazane z ogólna orgietka. Gdzie Rzym, gdzie Krym – jak starozytni Rzymianie oddawali sie wyrafinowanym orgiom w Pompejach to w przedstawiciele kultury nordyckiej wymachiwali bojowo nozami z krzemienia.

vall-zimowe-slady

Vademecum-opus X

In Pamietnik, Szwecja on 1 grudnia 2012 at 13:55

Nareszcie nadeszla zima w formie swiatala, slonca i mrozu! Snieg na razie sztuczny – ponizej zamnieszczam widok z pobliskiego stoku narciarskiego

vallasen-snieg

Bo w tygodniu panowaly jeszcze ciemne moce, które takze uchwycilam komórka

w-hotelu-po-pracy

Tymczasem ja zapoznawalam ciemnosci jeszcze wieksze czyli zakamary budynku reaktora. Odbywalam praktyke w dyzurce i pozwolono mi nawet ponaciskac na niektóre guziki – a reaktor jak stal tak stoi. Czyli: nie swieci garnki lepia! Jako ilustracje wklejam obrazek kontrolki z CERN

kontrolrum-bild

Tymczasem jutro juz „pierwszy adwent”, wszyscy odkurzaja swieczniki oraz adwentowe dekoracje, pieka domki z piernika i czekaja niecierpliwie na jutrzejszy glögg. W zwiazku z powyzszym odszukalam w vademecum stosowny odcinek. Do zobaczenia za tydzien!

 

Adwent, Lucia, Boze Narodzenie

 

Pora ciemna roku tworzy wymarzony scenariusz do swietowania. Trzeba jakos podtrzymywac nadzieje, ze kiedys wróci swiatlo i zycie – stad duza rozmaitosc sposobów na umilanie sobie egzystencji. Pierwsza – i naturalna – jest uzywanie ogromnej ilosci swieczek. Dzieci ucza sie juz w zerówce wyrabiac swieczki domowym sposobem. W pierwsza niedziele adwentu przygotowuje sie specjalny swiecznik – specjalistami w wyrobie, w ramach zajec z prac recznych, sa dzieci szkolne. Do swiecznika adwentowego wsadza sie cztery wysokie, biale swiecie – i zapala kolejno jedna w kazda z nadchodzacych niedziel. W tygodniu wolno palic tylko te juz nadpalone – w ten sposób powstaje linia pochyla.

adventljuststake-rusta

Pierwsza niedziela adwentu to pora zmiany dekoracji w oknach, na których tradycyjnie i tak stoja lampy, wskazujace zablakanemu wedrowcowi droge. Pojedyncze lampy ustepuja miejsca trójkatnym swiecznikom oraz rozmaitym innym swiecacym przedmiotom. Niestety, przez postepujaca komercje tradycyjne adwent i Boze Narodzenie zaczynaja sie zlewac w jedna wielka swiecaca i migajaca kakofonie. W tygodniu poprzedzajacym pierwsza niedziele adwentu wszystkie wystawy skepów sa zasloniete, poniewaz przygotowuje sie specjalna ekspozycje. Sklepy otwieraja odzwierza w niedziele, a na rynku jezdzi karuzela – nawet czasami otwiera sie slizgawka, otoczona budami ze strzelnica i sprzedaza glöggu. Dla wyjasnienia: glögg to nie polski grzaniec – ma znikoma ilosc alkoholu i bywa konsumowany z wrzuconymi rodzynkami i migdalami, w towarzystwie szwedzkich pierniczków. Szwedzkie pierniczki tez maja niewiele z polskimi wspólnego: sa plaskie i kruche, choc równie korzenne.

 

Trzynastego grudnia swietowana jest uroczyscie Lucia. To zimowy odpowiednik swieta Vallborg, gdzie krzyzyja sie tradycje stare i nowe. Kiedys noc na trzynastego grudnia traktowana byla jako najdluzsza w roku i magiczna – zwierzeta mówily ponoc ludzkim glosem ( a nie, jak w Polsce, w Wigilie!), a czarne moce tancowaly. Przygotowania do Swiat mialy byc juz zakonczone i dlatego mozna bylo spokojnie odpoczac, spiewajac, jedzac i pijac cos dobrego. Praktycznie dzisiaj wyglada to tak, ze szkoly i przedszkola organizuja swoje pochody Lucii, w których krocza dziewczeta ze (sztucznymi)  swieczkami na glowie i spiewaja w kólko „Sankta Lucia”. Chlopcy przebieraja sie wtedy w „stjängossar” czyli gwiazdorków. Jedni i drudzy wystepuja w powlóczystych, bialych szatach. Chlopcy maja na glowach czapki czarnoksiezników, a w reku magiczne rózdzki. Jada sie specjalne drozdzowe buleczki z szafranem, tzw.lusekkater, mandarynki i pije do tego glögg. Atmosfera fety jest totalna – swietuje sie od rana do wieczora w miejscach pracy, sklepach, szkolach, bibliotekach i nawet na gimanstyce w silowni. Kasjerki siedza ze sreberkiem na wlosach i w wielu miejscach natrafia sie na poczestunek w formie pierniczków, mandarynek i glöggu. W szkolach juz wczesniej panuje ostra konkurencja, która dziewczyna zostanie Lucia i bedzie szla pierwsza z rozpuszczonymi wlasami w pochodzie. Po wsiach i miasteczkach Lucia pojawia sie konno, na czele swojego pochodu – pora wjazdu na rynek oglaszana bywa w prasie lokalnej.

 

Jak to powiedziala Anna Maria Corazza Bildt – pochodzaca z Wloch zona ministar spraw zagranicznych – Szwecja jest krajem stworzonym do obchodzenia Bozego Narodzenia. Moze dlatego ludzie pytaja sie zdziwieni: to wy tez obchodzicie Swieta? Bo tutaj jest to swieto nad swietami, choc prawde rzeklszy zawlaszczyla go teraz, niestety, komercja i amerykanska estetyka. Ale nie do konca. Po po pierwsze domy sie nie tylko sprzata, lecz i dekoruje. Dawniej wszystko mnialo byc utrzymane w kombinacji czerowo-zielonej. Zmiania sie firanki i serwetki, a na parapety i stoliki wyjezdzaja potworkowate krasnoludki, swieczniki i inna dekoracja stojaca. Moda dotyczaca kolorystyki choinki oraz przybrania stolu wigilijnego zmieniaja sie co roku – dominuja praktyczne sztuczne „jodelki”. W grudniu stowarzyszenia wstrzymuja swoja aktywnosc i nawet na gimanstyce powjawia sie niewiele osób –intensywne przygotowania do Swiat trwaja juz pare tygodni wczesniej. Robi sie duze zakupy, piecze, gotuje i mrozi – zeby uniknac przedswiatecznego szalenstwa. Planuje sie tez zawansowana logistyke; u kogo w który dzien i co w  zwiazku z tym trzeba przygotowac. No i ogarnia wszystkich istne szalenstwo zakupowe. Sieci sklepów przescigaja sie, zeby wmówic obywatelowi co bedzie w tym roku „prezentem roku” – co sie zazwyczaj okazuje dopiero post factum. Jest to bowiem okazja obdarowania swoich bliskich duzymi prezentami – znam rodziny, gdzie w ciagu calego roku nie praktykuje sie zadnych innych podarków. Rzecz jasna, zastrzega sie w sklepie, ze to na prezent – julklapp – i ze obdarowany byc moze bedzie chcial prezent wymienic. W drugi dzien swiat zaczyna sie wiec exodus do sklepów, zeby czym predzej pozbyc sie kloptliwych, brzydkich czy nietrafionych prezentów. Zreszta tego dnia zaczyna sie tez i wysprzedaz, zatem przy okazji mozna jeszcze nabyc cos taniej. Z roku na rok ta karuzela zaczyna sie krecic coraz wczesniej – mam wrazenie, ze pierwsze gazetki bozonarodzeniowe laduja w mojej skrzynce juz we wrzesniu. Od pazdziernika sklepy pobrzmiewaja amerykanskimi koledami i blyskaja lampkami, oferujac nieestetyczne chinskie ozdoby wykonane z plastyku.

 

Prezenty rozdziela tradycyjnie Jultomte i w rodzinach z dziecmi wyglada to zazwyczaj tak, ze ojciec mówi: oj, zapomnialem kupic gazete – i wychodzi. Wraca przebrany za dlugobrodego jultomte i grubym glesem pyta: czas sa tu jakies grzeczne dzieci? Potem rozdaje, co mial w worku, po czym wraca juz jako tatus. Zazwyczaj bez gazety, ale wszyscy sa na tyle zajeci rozwijaniem kolorowych papierów, ze nikt o nia nie pyta. W razie braku ojca – badz jego zdecydowanego oporu co do niewinnej maskarady – role przejmuje wujek albo…ciotka. A grzeczne dzieci udaja, ze w to wszystko wierza. Nawet w ubogich rodzinach rodzice staraja sie zapewnic dzieciom jakis aktrakcyjny prezent, poniewaz niesty dzieci porównuja w szkole otrzymane dary. Dlatego tez prezenty gwaizdowe praktykowane bywaja równiez w rodzinanch muzulmanskich.

 

Na swieta nadal wysyla sie kartki z zyczeniami i prezenty poczta, co niestety odkryly tez szajki zlodziei, pladrujace listy w poszukiwaniu banknotów i podarków. Firmy wplacaja pieniadze na konta dobroczynne, podobnie jak i prywatne osoby. Ich chojnosc nie rozciaga sie jednak na zaproszenia samotnego sasiada na Wigilie czy na Swieta. Ferie szkolne zaczynaja sie pare dni przed wigilia i koncza po Trzech Królach, którzy sa swietem i dniem wolnym od pracy. Po Nowym Roku obowiazuje pozdrowienie God Fortsättning czyli w wolnym tlumaczenie: Dobrego Rozpoczecia Roku. Uczniowie wracaja do szkoly i pilnie pracuja – az do tzw.ferii sportowych (sportlov) czyli wolnego tygodnia w lutym.