szwedzkiereminiscencje

Archive for Grudzień 2021|Monthly archive page

Wolnosc na rozstajnych drogach

In Feminizm, Ksiazki, Muzyka, Przywracanie pamieci, Uncategorized on 19 grudnia 2021 at 11:13

Jonathan Franzen „Crossroads”

Po mojej ulubionej „Wolnosci” dlugo, dlugo nic – a teraz czesc „Rozdrozy”. Franzen potrafi pisac wartko; az nazbyt. Tym razem tama przerwala sie i z trzewi pisarza chlusnelo przeszlo siedemset stron tekstu. W emitowanym w szwedzkiej telewizji wywiadzie Franzen mówi, ze powiesc tak dlugo w nim dojrzewala, ze materialu starczy i na trylogie. Po przeczytaniu pierwszej czesci nie podzielam przekonania autora co do koniecznosci zalania czytelnika powodzia spontanicznie meandrujacej rzeki-opowiesci. Amerykanie demonstruja irytujace przekonanie o supremacjii wlasnej kultury. Niczego nie ujmujac noblistom, prymat Stanów zanika. Dlatego rozwlekle, drobiazgowe rozwazania „Rozstajnych dróg” znuza nawet milosników sprawnego pióra autora. Czesc utworu po prostu przekartkowalam, zeby czytajac nie zasnac. Dla Franzena lata siedemdziesiate byly niepokojaca epoka formujaca zarówno jego samego jak i wspólczesne USA, a tytulowe rozstajne drogi tlumaczyc mozna albo jako rozdroze dla bohaterów i Ameryki albo jako nazwe opisywanej grupy oazowej – prawde rzeklszy, wolalabym mniej lopatologiczny tytul. Nazbyt czytelnie, nawet jak na USA, nazywa sie tez miasteczko New Prospect (Nowe Perspektywy) – überczytelne nawiazanie do… New Prospect Missionary Baptist Church.

I went down to the cross road, babe,

I looked both east and west

Lord, I didn’t have no sweet woman, babe,

in my distress

(Cross Road Blues, Robert Johnson, pisownia zgodna z wydaniem szwedzkim)

Rodzina pastora Hildebrandta sklada sie z zony Marion i czwórki dzieci. Oprócz najmlodszego syna kazde z nich znajduje sie u progu przelomu (troche podejrzana ta synchronizacja wydarzen): sfrustrowany ojciec rodziny fantazjuje o przygodach erotycznych w ramionach atrakcyjnej parafianki, stlamszona matka-Amerykanka postanawia powrócic do swojego twardego jadra osobowosci, pierworodny odkrywa rozkosze cielesnosci i miota sie miedzy patriotycznym obowiazkiem zaciagu do Wietnamu a szukaniem siebie samego; zdolna, ateistyczna i wygadana córka zostaje nagle religijna kura domowa, zas utalentowany sredni brat odplywa na fali narkotyków. To jest ta ciekawa czesc powiesci.

Czescia dla mnie nie do strawienia sa opisy grupy oazowej o charakterze sekty i budzacej niepokój nazwie: Rozdroza. Czesc jej aktywnosci to szczytne cele i istnie amerykanskie ideologiczne przeslanie pomocy slabszym – zarówno kolorowym mieszkancom „gorszej” czesci miasta jak i native Americans z plemienia Navajo. Zwlaszcza ten drugi watek zaciekawi europejskiego czytelnika (choc przypomina opisany w „Wolnosci” motyw ochrony zasobów naturalnych). Dla mnie to mily powrót do Arizony, do której wybrala sie chrzescijanska mlodziez z misja pomagania. Historii kopani Black Mesa nie znalam; dla mnie Arizona to droga z widokiem na majestatyczna botanike saguaro i czerwone skaly Sedony.

Najciekawsza z Hildebrandtów wydaje mi sie Marion, która z glodnej zycia i eksperymentujacej nastolatki stala sie pokorna, zarobiona w domu i skutkiem tego zaniedbana zona pastora. Jej historia wpisuje sie w herstory tylu pokolen – dzisiaj, w recenzji wspólczesnego filmu Smarzowskiego „Wesele”, tez pojawil sie watek transformacji energicznej, mlodej kobiety w udomowionego, rodzacego dzieci hubota. Na kontynuacje losów dzielnej pani pastorowej czekac bede z niecierpliwoscia – choc sama jestem niepalaca-zwalczajaca, to bardzo podoba mi sie jej rewolucja demonstrowana w powrocie do nikotyny. Ciekawym, lzejszym i godnym kontynuowania watkiem jest powstawanie muzyki mlodziezowej z saczacych sie amerykanskich zdródel folka i bluesa (oby tylko nastepna okladka byla mniej realistyczna!). Zywie równiez nadzieje, ze Jonathan Franzen troche zdyscyplinuje swoje fontanny weny literackiej wraz z zatapiajacymi przyjemnosc czytania potokami wymowy.

Pomiedzy – królowa przedmiescia

In Feminizm, Ksiazki, Polskie refleksje, Sztuka, Szwecja, uchodzcy, Uncategorized on 9 grudnia 2021 at 17:38
Bling-bling

Dalenglitter, powiesc o ciezkiej pracy, Wanda Bendjelloul, 2020

Odnosze wrazenie, ze przez ten drugi czlon tytulu, sympatyczna skadinad, Wanda Danusia zapedzila sama siebie w kozi róg: chciala napisac ksiazke o polskim losie w Szwecji, a stworzyla pozywke dla badaczy literatury proletariackiej. W zasadzie nic w proletariacie zlego – vide Gorki, vide London czy vide Steinbeck. Bylam na spotkaniu autorskim, stad wiem z ust pierwszych jaka byla geneza utworu. Autorka zauwazyla, iz losy dosc licznej grupy Polaków w Szwecji sa tutaj zupelnie anonimowe. Nota bene jako niewidocznych okreslil pracowników z Europy Srodkowej tegoroczny noblista, Abdulrazak Gurnah, w swoim komentarzu na temat postaw Wielkiej Brytanii i Francji przy okazji ostatniego utoniecia uchodzców w kanale La Manche. Polacy, którzy chetnie wierza w swoja fantazje oraz pawio-papuzi wyglad, zagranica najchetniej wtapiaja sie w miejscowe spoleczenstwo. No, moze prócz tych kolorowych piórek. Tytul powiesci mozna przetlumaczyc jako Bling-bling rodem z Dalen; przy czym Dalen to jedno z przedmiesc Sztokholmu. To taki idiom okreslajacy tandetna elegancje, pewnie kiedys przypisywana tzw. lumpenproletariatowi. Okreslenie wartosciujace, pejoratywne i nacechowane poczuciem wyzszosci.

Ksiazka jest w duzej mierze autobiograficzna: Bedjelloul wychowala sie w rodzinie, w której nikt nie skonczyl nawet podstawówki. Jej opowiesc wpisuje sie (znowu) w slowa Gurnaha, tym razem ze swiezej mowy noblowskiej: ze postanowil oddac glos ludziom pomijanym badz pogardzanym, którzy przeciez w swoim równoleglym do glównej narracji zyciu przezywaja smutki i radosci. Istnieja niby za weneckim lustrem i obserwujac innych, pozostaja dla nich niewidoczni. Punktów stycznych, jak to przy liniach niemal równoleglych, bywa niewiele – matka bohaterki, pragnac uczestnictwa, inwaduje swiat zamoznych mieszkanców stolicy, udajac spekulantke na horrendalnie drogie mieszkania w centrum miasta. Zamozni mezczyzni penetruja przedmiescia w poszukiwaniu podniet erotycznych. Poza tym pelna segregacja: pieniadze po jednej stronie torów metra, brak pieniedzy po drugiej. Inne restauracje, inne szkoly, inne wakacje i zajecia pozalekcyjne. Panienki zza torów au naturel, zas dziewczyny z bloków obwieszone bling-bling. Dopiero szkola srednia wymusza lekka infuzje. W mowie potocznej chetnie uzywamy pojecia budowania mostów miedzy rozmaitymi krajami czy kulturami, ale ta bardza piekna i szlachetna idea nie sprawdza sie w praktyce: potencjani budowniczy mostów zawisaja pomiedzy kulturami, tworzac wlasna subkulture.

Krytycy szwedzcy pomijaja tez, mimo zoomu na aspekt robotniczy, watek polskich mezczyzn, pracujacych w Szwecji w skandalicznych warunkach. Postac kuzyna glównej bohaterki, który spadajac z wysokosci zabija sie, poniewaz pracowal bez odpowiednich zabezpieczen przy montazu smigla elektroni wiatrowej, wzieta jest zywcem z zycia autorki. Podobnie pominieto watek oblesnego wydawcy rodem z najlepszej dzielnicy, proponujacego nastolatce z przedmiescia transkacje typu seks za nauke jazdy samochodem. Co do jednego wszyscy sie zgadzaja: mimo deklaratywnego egalitaryzmu, szwedzkie spoleczenstwo nadal nosi charakter klasowy i klase czesto sie dziedziczy. Akurat autorka „Bling-blingu” wyrwala sie z multietnicznego getta, stajac sie znana dziennikarka, blogerka i producentka filmowa o zabarwieniu feministycznym – polecam video clip Zebry Katza do piosenki „Lousy”, gdzie widac piekny Zimny Dom Kapielowy w Varberg: https://vimeo.com/370168425

Reasumujac: to niezly debiut literacki, necechowany dystansem do siebie i swoich, cieplym poczuciem humoru i znakomita obserwacja detalu. W mniej moim zdaniem udanej czesci polskiej zachwycil mnie opis babci o zlotym sercu i moherowym berecie. Szkoda tylko, ze czesc ambitnego przeslania nie dotarl do zamierzonego, szwedzkiego odbiorcy.

Dobra literatura

In African writers, Afryka, Booker winner, Damon Galgut, Ksiazki, South Africa on 1 grudnia 2021 at 13:59

Damon Galgut: The Quarry (Kamieniolom), The Promise (Obietnica), Grisars vackra skrik (Piekny swinski kwik), Arktisk sommar (Arktyczne lato), Bedragaren (Oszust), Den gode doktorn (Dobry doktor)

Jakie walory determinuja okreslenie zbioru znaczków na papierze jako dobrej literatury? Czemu jedne ksiazki nadaja sie wylacznie jako podkladka pod pupe dla dzieci, a inne pozostaja z nami na zawsze? Parafrazujac Anthelme Brillat-Savarin z Fizjologii smaku:

Odkrycie nowego pisarza większym jest szczęściem dla ludzkości niż odkrycie nowej gwiazdy! Dla mnie takim rewelacyjnym odkryciem ostatnich dwóch miesiecy stal sie poludniowoafrykanczyk Damon Galgut, podczas gdy dunski Jens Henrik Jensen zostal oddelegowany do sluchania przy prasowaniu i odkurzaniu. Osoba, polecajaca mi Jensena zachwalala: swietna ksiazka, ponad tysiac stron. So what? Co do znaczenia rozmiaru w rozmaitych sytuacjach zdania uczonych bywaja podzielone – w przyciezkich, opaslych tomach notuje przerost formy nad trescia. Nota bene, nawet lubiany za „Wolnosc” Jonathan Franzen, nastepny w kolejce do czytania ze swoimi „Crossroads”, jawi sie kolo Galguta niczym pani z magla: tak miele jezykiem, ze swobodnie moge pominac pare stron nie tracac watku. Damon G za to zna szlachetna sztuke umiaru i pisze ksiazki, które utrzymac mozna jedna reka zazywajac kapieli w wannie. Wyczytalam wlasnie wszystkie galguty z miejscowej biblioteki, wiec pora na podsumowanie: lubie, bo… Ale najpierw mój osobisty ranking:

  1. Piekny swinski kwik (polskie tytuly to tylko propozycja, ze wzgledu na ich brak…)
  2. Oszust
  3. Lato arktyczne (to biografia E.M. Forstera)
  4. Obietnica (nagrodzona Bookerem)
  5. Dobry doktor
  6. Kamieniolom (sfilmowany przez Amerykanów w 2020)

Po pierwsze lubie ze wzgledu na Afryke. Kontynent, który dziala na wszytskie zmysly: zalal mnie cieplem mieszkanców, oslepil migocacymi barwami i urzekl bogactwem krajobrazów. Kazdy kraj oferuje wielorakosc, stanowiac odrebne królestwo wrazen i smaków – Afrykanczycy zupelnie nie rozumieja europocentrycznego pojecia, sprowadzajacego i upraszczajacego ich wielki kontynentu do jednosci. Nareszcie dopuszcza sie do glosu przedstawicieli dolnej pólkuli o róznym pochodzeniu: czarno-nigeryjskich jak Ngozi Adiche, hindusko-zanzibarskich jak Gurah, bialych jak Galgut. Zwyciezca nagrody Goncourtów, senegalski Mohamed Mbougar Sarr, jeszcze przede mna.

Po drugie za uniwersalnosc. To troche jak z Kieslowskiego: Galgut wydaje „Kamieniolom” w 1995 roku, a film „Boze Cialo” powstaje na kanwie prawdziwych wydarzen w 2019. Pozornie nieprawdopodobna historia powtarza sie w polskim kinie i poludniowoafrykanskiej powiesci: zbiegly wiezien zostaje cenionym duchownym w malej, pograzonej w smutku osadzie – niezwykle wydarzenie ze smutnym zakonczeniem. To jedna przedziwna paralela. Nastepna to opis korupcji i erupcji spolecznej – w Afryce Poludniowej, a moglaby opisywac takze efekty transformacji po polaczeniu Niemiec albo przemiany w Polsce. Kiedy zapoznaje sie z ostatnimi doniesieniami na temat epopei filmowotwórczej pary Doda – Stepien, to jawia mi sie oni jakby zywcem z Galguta. Procesy zapoczatkowane jako wyrównywanie szans spolecznych prowadza do bezwzglednego bogacenia sie rozmaitych spryciarzy i macherów. Czytelnik Damona pozostaje bez watpliwosci jak autor ocenia ten proceder – moze najwyrazniej to widac w „Oszuscie”.

Po trzecie kompas moralny. Pisarz nie moralizuje, tylko przedstawia cala galerie bohaterów w rozmaitych sytuacjach. Nie da sie ukryc, ze najlepiej wychodza mu biali wrazliwcy z uprzywilejowanych rodzin. Ale przeslanie jest jednoznaczne: zepsucie, ten conradowski „horror, horror” rozklada tkanke ludzka, a materialny sukces czy wlasnie nabyty pondus nie przeklada sie na dobre zycie. Ten watek daje romantyczne, conradowwskie i dlatego polskie (szlacheckie) wibracje. Antysemicie pewnie sie to okreslenie nie spodoba, ale watek filozoficzny sprowadza sie do tej samej polskiej czy zydowskiej refleksji (ojciec DG byl Zydem). Lubie jego staroswiecka i uniwersalna wiare w dobro i zlo. Galgut jest staroswiecki, lecz absolutnie nie zacofany.

Po czwarte poczucie humoru, widoczne najbardziej w biografii Fostera. Podsmiechiwanie sie z Brytyjczyków, przy zachowaniu tkliwosci dla ich niesmialosci, rytualów i wycofania. W „Arktycznym lecie” porusza równiez opis mesko-meskiej milosci; tej niespelnionej do hinduskiego przyjaciela Syeda Rossa Masooda, tej spelnionej do kairskiego konduktora Mohammeda el Adl oraz tej fizycznej, napelniajacej wstydem, z pobytu u maharadzy Dewasu.

To autor zupelnie inny niz zmarly niedawno Willbur Smith, twórca pelnokrwistych, heteroseksualnych i uzbrojonych bohaterów. Willbur zdobyl swiat stawiajac na egzotyke, kolonializm i akcje – Galgut snuje intelektualna reflesje. No cóz, najwyrazniej mam slabosc to subtelnych chlopców. Trzymam kciuki za Damona, zeby trafil i pod polskie strzechy.