szwedzkiereminiscencje

Archive for Wrzesień 2011|Monthly archive page

Nowodworczyk w Paryzu-Bobkowski

In Ksiazki, Pamietnik, Polskie refleksje on 18 września 2011 at 23:58

Wrazliwy dryblas

Andrzej Bobkowski / Szkice piórkiem / 1997

Pamietacie skladnice harcerskie? Sklepy, gdzie mozna bylo kupic mundur, a takze modele do sklejania, listewki, kleje itp. Wychowujac sie w siermieznym PRL nigdy bym nie zgadla, ze mozna wyjechac z Krakowa (skladnica harcerska miescila sie na Rynku) do Gwatemali, zeby tam zalozyc tam filie. To w uproszczeniu, bo bylo pewne przesuniecie czasowe, takie o dwa pokolenia. Syn generala, Andrzej Bobkowski, wyjechal na dobre z mojego miasta aby w koncu dotrzec do dalekiego kraju i budowac latajace modele. Inne czasy? Inni ludzie? Ale zacznijmy od poczatku.

Jestem zbulwerowana, ze wczesniej sie moje drogi ze „Szkicami piórkiem” nie zeszly – za zmobilizowanie do zamówienia ksiazki az do grobu wdzieczna bede blogosferze. Post factum stwierdzam, iz moje drogi z Andrzejem Bobkowskim zeszly sie posrednio (i z wymienionym juz przesunieciem o pól wieku). Po pierwsze to Nowodworczyk – czyli zdawalismy mature w tej samej szkole (za jego czasów czysto meska). Po drugie wywodzil sie z rodziny narciarzy. Juz na kursie demonstratora szkolnego PZN uczylam sie o pionierach narciarstwa: chrzestnym ojcu Andrzeja, Mathiasie Zdarskym oraz stryju Aleksandrze, nestorze narciarstwa polskiego, zalozycielu i wieloletnim prezesie PZN! Po trzecie Kraków w ogóle, ze swoja bohemiczna i troche mlodopolska atmosfera, Kraków rozlicznych znajomych i znajomych ulic. No gdyby nie ta nieszczesna róznica w dacie urodzenia móglby byc moim kolega szkolnym. Tak na marginesie – szkoly, która skonczyl Boy, tlumacz lubianego przez zarówno mnie jak i Andrzeja Balzaka oraz o która zahaczyl niemniej lubiany Conrad. Jego szkola naznaczyla szlachetnym romantyzmem na zycie – czy mnie tez? Bo tak jak i ja musial kiedys odbyc przysiege „Semper in altum”. Poszukalam Bobkowskiego na liscie wybitnych absolwentów – dyrekcja jeszcze do niego, niestety, nie dojrzala (Mrozek sie zalapal).

O samych szkicach malo napisze – tylu pisalo. Mnie uderzyla kultura osobista i wyksztalcenie, znajomy mi z autopsji glód ksiazek. W ostatnich latach schamienia i wulgaryzacji jezyka bogactwo, latwosc i sposób wyslawiania sie uderzylo najmocniej (nie czysta swada czy erudycja – wlasnie bogactwo). No i sam autor, bo to on gramoli sie nawet z zamknietej ksiazki przez swoja zywiolowa fizycznosc. Zadaje klam politycznej poprawnosci Szwedów, którzy, zeby nikomu nie bylo przykro z powodu braku intelektu, wprowadzili zamiast jednej az szesc rodzajów inteligencji. Bo Bobkowski to wcielona „inteligencja ruchowa”. Zyje, zeby sie przemieszczac, zeby ruszac miesniami, zeby moknac na deszczu, zeby sporo, pozywnie i smacznie zjesc. Podoba mi sie, ze do zycia potrzebuje zarówno chleba z konfitura jak i dobrej ksiazki (jedno i drugie najlepiej w duzych ilosciach). Inna cecha, która od razu rzuca sie w oczy to skromnosc – zupelny brak pretensjolanosci (a mialby czym). Niezaleznosc wewnetrzna, dystans do siebie i poczucie humoru. Integralnosc charakteru – a w czasie wojny musialo byc szczególnie ciezko. Czy znalazlam cos, co mi sie nie podobalo?

Otóz nie przepadam za jego stosunkiem do kobiet – albo tym, co sie zdecydowal utrwalic w pamietniku. Ostatnio sprawdzam wszystkich: Kapuscinskiego, Milosza, Kolakowskiego. Moze to czasy, moze srodowisko, moze okolicznosci, moze mlody wiek. Stosunek mial lekko lekcewazacy – jakby do mniej rozwinietego podgatunku. Komentarz w stosunku do zbyt glosnej sasiadki, ze kobiety sa po to, zeby zapewnialy przyjemnosci loza. Stosunek powierzchowny, niepoglebiony, bezrefleksyjny i nielicujacy z TAKIM intelektem. Patrze na jego filigranowa zone, która przypomina nasza rodzinna Ciocie Hanie. Uzdolniona plastycznie, ciezko pracujaca, pewnie niedojadajaca, zeby meza dokarmic. Czy w tym swoim pedzie rowerowym, intelektualnym, do pomocy innym wystarczajaco zauwazal i docenial jej rozliczne talenty? Czemu pisze „Basia chce miec futro z szarych baranków” zamiast zauwazyc, ze zima luta i samemu jej to „futro” sprawic”? Czemu nie zdobyl i nie polozyl jej, poza „futrem”, do stóp calego swiata, zamiast wlec ja na swiata koniec i poniewierke?  Taki duzy chlopiec – czy kiedys, potem, dojrzal?

Czytalam szybko i z przyjemnoscia, wiec cytatów nie bedzie. W kazdym razie nie tylko jezyk zachowal swiezosc i aktualnosc, ale i wnioski rozmaite, przenikliwe az do bólu. Niewiele zmienil sie obraz wspólczesnego Polaka emigranta, niewiele stosunek mieszkanców innych krajów do Polski. Smialam sie (przez lzy) czytajac komentarze Francuzów – Szwedzi komentuja nas nadal podobnie, choc niby czasy i geopolityka sie zmienily.

No i co ja teraz, biedna, mala myszka bede czytac? Bobkowski zaostrzyl mi apetyt na zycie, wiec wyruszam do zamrazarki po solidna porcje lodów. O glodzie duchowym pomysle jutro…

Kardiochirurg sadysta-Picoult

In Ksiazki on 14 września 2011 at 19:13

Jodi Picoult / Harvesting the Heart / 2008 / audio

To juz moja trzecia Picoult, ale dopiero pierwsza dosluchana do konca z przyjemnoscia. Mimo sklonnosci autorki do sama nie wiem czego: patosu? egzaltacji? moralizowania? konwencji bajkowej? – co mnie nieodmiennie irytuje – w tej pozycji udaje jej sie zawrzec poslanie bez wzbudzenia przekory czytelnika (sluchaczki). Zaiste mile czytanie podczas obierania grzybów, nadziewania kaczki czy pieczenia tortu migdalowego.

O czym tym razem? Chyba najbardziej o wspólnocie kobiet w róznym wieku, o ich stosunku do rodziny, o wyzwaniach, decyzjach i cenie jaka musza za te rodzine zaplacic. Jak zwykle jest sporo o milosci i glówna para bohaterów to osoby niebanalne: obdarzona talentem plastycznym Paige oraz znakomity chirurg-kardiolog Nicolas. Równie znakomici sa tesciowie Paige, zas równie niebanalni jej wlasni rodzice. Tresc zostala przedstawiona metoda „na przemian” i autorka oddaje glos raz Paige, raz Nicolasowi. Obie glówne postaci posiadaja wady i Picoult zrecznie ukazuje jak pokonywanie wyzwan czy przeszkód zyciowych wymusza na nich zmiany zachowania i postaw. Ich milosc nalezy do rodzaju niemozliwych, z róznica pochodzenia, wyksztalcenia, cenzusu, statusu itd. itp. Dlatego musza stale walczyc o zachowania status quo. Mam znowu pretensje do Picoult, ze wymaga od swoich bohaterek wiecej niz od bohaterów, bedacych czesto zlapanych przez okolicznosci, prace, ambicje czy w ogóle zycie. Mezczyzni podejmuja decyzje i zyja nie ogladajac sie na swoje partnerki, zas kobiety wczesniej czy pózniej musza sytuacje skonfrontowac i znalezc z nich wyjscie, optymalne dla wszystkich stron. Dlaczego ona stale wymaga wiecej od kobiet?

Plus za pasje, za narracje, za poczucie misji, za ilustrowanie rozmaitych srodowisk w Stanach.

Niepokoi mnie uznanie Nicolasa i jego stylu zycia za zupelnie normalne – ten facet spedzal cale zycie w pracy, wracajac do domu tylko sie zregenerowac i zabrac jedzenie na dzien nastepny. Zona czyli Paige wstawala o 4:30, zeby mu przygotowac posilek. Pracowala na dwa etaty, zeby mógl ukonczyc studia medyczne. Zrezygnowala z wlasnych ambicji i w praktyce zyla wylacznie dla niego – poniewaz miala skomplikowane stosunki z rodzicami i nie utrzymywala z nimi kontaktu. Po urodzeniu dziecka popada w depresje, kiedy sama musi sobie ze wszystkim radzic, poniewaz pan maz pracuje jakby nic sie nie zdarzylo. Nicolas wymaga na dodatek od Paige, zeby synek dobrze spal i nigdy nie plakal, bo przeciez ON musi sie wyspac. W pewnym momencie kobieta nie wytrzymuje presji i wyrusza poszukac swojej matki, która opuscila ja we wczesnym dziecinstwie. Kiedy jej sie to udaje i powraca po trzech miesiacach Nicolas nie chce jej juz znac. Paige spi w samochodzie i na trawniku, a pózniej zglasza sie jako wolontariuszka do szpitala, w którym maz jest wlasnie wschodzaca gwiazda kardiochirurgii. To ona musi kajac sie i pelzac – zas on wygodnie usadowil sie na podwyzszeniu w roli wszechwiedzacego sedziego. Jak juz niemal przyjal ja pod swój dach (tzn.wspólny, gdzie wczesniej Paige dokonala „odgruzowania” zapuszczonego mieszkania) to wpadla na nieszczesliwy pomysl przyznania mu sie do aborcji we wczesnej mlodosci. I to byla przyslowiowa kropla – nieempatyczny maz-tyran wygania grzesznice za próg. Moze jego postepowanie bywa norma w Stanach jednak we mnie, zyjacej w kraju pragmatycznych Szwedów budzi sprzeciw, gniew i wrecz agresje. Zawsze wyobrazalam sobie lekarzy jako w miare empatycznych, a tych znakomitych jako ludzkich. Tymczasem w moich oczach Nicolas jest niedojrzalym egoista i narcyzem, wykorzystujacym mlodsza partnerke. W Szwecji mlodzi mezczyzni biora roczny urlop wychowawczy i nie rozczulaja sie nad soba – czyli da sie! Czyzby Picoult napisala nastepna „Tredowata” o paniczu i pannie z dolów spolecznych, co sie musi zle skonczyc- zwlaszcza dla panny? Tylko ze Waldemar Michorowski kochal panne do (jej) konca. No ale kto wie co by sie stalo jakby tak ze soba pozyli pare lat?

Powiesc dluga: cale pietnascie krazków. Ladne opisy zwiazków – tylko ludzie w tych zwiazkach moze mniej ladni. W kazdym razie posluchac warto.

 

Dekadencja i skrzyzowanie-Nabokov

In Ksiazki on 11 września 2011 at 00:25

 

 

Vladimir Nabokov / Lolita / 2007 / Michal Klobukowski

 

Zdjecia okladki NIE bedzie

 

Nabokova znam z Króla, damy, waleta, którzy walesaja sie gdzies w niskich obszarach mojej pólki. Przeczytalam, zapomnialam. Z Lolita co innego – wiadomo: pojecie i tak dalej. Film w TV, co to go sie nie dalo ogladac. Nadszedl czas na czytanie, choc szlo mi kulawo – i pies z kulawa naga nie zachecilby mnie do ponownej lektury. Niby smieszy, tumani, przestrasza i caly czas wice z hecami leca przesmiechliwe – ale pod perfidnie i kunsztownie haftowana erudycja skrywa sie chytrze oblesna oskoma. Jednym slowem: stylistycznie i konstrukcyjnie skrzyzowanie Lejzorka Rojtszwanca z Pozegnaniem jesieni. Pole do popisu dla tlumaczy – chetnie bym zajrzala do Roberta Stillera, który podobno zaopatrzyl swój w obfite odnosniki. Jeszcze chyba lepiej by bylo przeczytac w oryginale – z tym, ze ja juz dziekuje za herbatke i opuszczam te prywatke.

 

Blyskotliwosc i kokietujaca dekadencja autora to jedno, a pedofilia to drugie. Dla mnie straszna i straszliwie dobrze oddana – taka oddana jak nieletnia Lolita tatuskowi Humbertowi. W dodatku jak czytam komentarze w Internecie, ze przeciez Lo sama sie owlosionemu homoidowi napraszala to mi sie otwiera w kieszeni Mackie Majcher, Mackie Messer i Mack the Knife. Niech bedzie, ze klasyk, jedna z najlepszych ksiazek i w ogóle – lecz jak dla dla mnie to na drzewo, a drzewo wyrwac z korzeniami, napalic napalonym Humbem w kominku. Niech pozostanie po nim swierszcz w kominie, zlom zelazny i gluchy, drwiacy smiech pokolen.

 

Mnie smiech podczas czytania caly czas zamieral w gardle.

 

 

Do Lolity odniosla sie Sara Stridsberg w swojej „Darling River”.

Modna dzianina kiedys i dzis

In moda, Szwecja on 5 września 2011 at 12:55

W sobote obchodzono w Laholmie stulecie istnienia Towarzystwa Robótek Recznych, lecz tradycja robienia na drutach w Hallandii jest duzo starsza:

 Exempelvis levererades det från Våxtorps socken under krigsåren 1756–1763 så mycket som 24 000 par strumpor till svenska armén

czyli:

Z traktu kolo wsi Våxtorp w wojennych latach 1756-1763 dostarczono duza ilosc skarpet dla szwedzkiej armii, a mianowicie 24 000 par.

 

Binge czy tez binde to robione na drutach, welniane skarpety, swetry, rekawiczki, szaliki i czapki we wzory. Wzory zwane w Polsce nieslusznie norweskimi – a powinna przeciez pozostac pamiec potopu, kiedy zostalismy zalani Szwedami w skarpetkach binge!

Zima robili na drutach wszyscy: kobiety, mezczyzni i dzieci. Poza okreslonymi sztukami odziezy mozna bylo wykonywac wieksze ilosci dzianiny, cietej potem i zszywanej niczym zwykly material. Do tego potrzebna byla silna welniana wlóczka, o która podobno teraz jest juz trudno. No i wymagalo to dokladnosci oraz jakosci roboty – zajrzalam na lewa strone wystawianego swetra i zachwycilam sie równoscia i napieciem nitek. Wieksze kawalki wykonywane sa pzrez wiecej niz jedna osobe, jak na zalaczonym obrazku:

 


 

 

Osobiscie najbardziej zachwycil mnie plaszczyk, w tradycyjnych dla binge kolorach: bialym, czerwonym i granatowym. Moda wraca – podobny wzór, choc o wiekszym stopnia abstrakcji proponuje na jesien Issey Miyake

 


 

Wystawe odwiedzila tez lokalna gazeta, Laholms Tidning i mialam mozliwosc wyrazenia swojej opinii: hundraarig-hemslojd-vill-locka-fler-unga

Zauwazylam miedzy innymi, ze wzory z lat dwudziestych i trzydziestych oraz dzianiny wracaja teraz w modzie na jesien. Zeby nie byc goloslowna zestawilam dzianiny z kiedys z tymi lansowanymi teraz. Po lewej stronie tych hallandzkich dwa oryginalne swetry z lat dwudziestych:

 

Kolory teraz sa ladniejsze i wzory bardziej abstrakcyjne, ale cos widac wyrazny powrót: