Pawel Jasienica, „Polska Piastow”, 1979
Szata graficzna nedzna, wiec sobie daruje fotografowanie
Szczerze rzeklszy, nie moge sie wyznac na Jasienicy. Zabralam się do czytania „Polski Piastów” dzieki lekturze „Miazgi” i przeczytaniu mowy Andrzejewskiego nad grobem PJ. Mowy wzruszajacej i pelnej szacunku. Szkoda, ze nie widzialam filmu „Rózyczka” – może tam znalazlabym klucz do pisarza-historyka? Bo Jasienica musial emanowac autorytetem i wiedza, skoro go tyle osób, w tak róznych sytuacjach i czasach ratowalo, zatrudnialo i obdarzalo zaufaniem. Na pewno dzialaly legendy rodzinne o przodkach powstancach. Zyciorys malowniczy w ogóle – ale to akurat raczej wzbudza podejrzenia, zas Beynar, a nastepnie Jasienica musial znac trudna sztuke wzbudzania zaufania i szybkiego zjednywania sobie ludzi.
„Polska Piastów” stala w domu rodzinnym na jednej z górnych pólek i nalezala do kanonu ksiazek, które się znalo. W dziecinstwie nie slyszalam nigdy ani pól zlego slowa pod adresem pisarza – a teraz mam glównie uwagi krytyczne. Syn zabral swojego Davis’a do Krakowa i nie mogę sobie porównac wersji obu historyków. Ale niestety, czytajac dzisiaj „PP” nie można nie ulec wrazeniu, ze jest to ksiazka pisana na zamówienie konkretnej wladzy i „ku pokrzepieniu serc” Polaka z PRL. Czyzby Jasienica swiadomie postanowil odgrac role wspólczesnego Sienkiewicza? Jedna rzecz się nie zestarzala, a mianowicie jezyk. Pisarz ma swade niczym Stieg Larsson i czytanie wciaga, mimo nieuniknionych luk spowodowanych brakiem informacji z wczesnego sredniowiecza. Choc akurat sporo wiedzial o Swietoslawie czyli Sygrydzie Dumnej – odpisalam sobie nawet i umiescilam na blogu jako informacje o mnie.
A teraz do wyczutych przeze mnie dziwnosci. Jasienica cos za bardzo akcentuje polskosc ziem tzw. Polski Piastów, co tez nie jest pojeciem jednoznacznym. Zwiedzalam Dolny Slask i widzialam pomniki dzialalnosci Piastów Slaskich, wiec ich istnienia ani wagi absolutnie nie neguje. Trudno by jednak było nazwac sredniowieczne struktury nowoczesnym panstwem – a Jasienica troche to tak przedstawia. Jakby przykrawal z historii te kawalki, które pasuja do naszych powojennych granic. Drugi zarzut to germanofobia – choc gwoli sprawiedliwosci pisze o doraznych sojuszach z Niemcami we wczesnym sredniowieczu. Ale ogólna atmosfera jest taka, ze Francja była nam wzorem i panstwem niejako blizniaczym, zas wszystkie formy bytów niemieckich ( z rodzinami panujacymi na czele) , a pózniej takze austriackich to z definicji wrogowie. Zgodnie zreszta ze swoja teoria, ze warto się ukladac z krajem sasiadujacym z wrogiem po drugiej stronie (pisal tak o Francji i Rosji, jako sprzymierzencach antyniemieckich). Rozumiem, ze 1957-8 to niewiele lat po wojnie, lecz po wytrawnym historyku spodziewalabym się rzeczowej analizy, a nie napedzania strachu przed Niemcem. Zwrócilam na to uwage, ponieważ mój historyk w liceum dal nam na zycie przestroge: dopóty Polska bezpieczna, póki Niemcy się nie zjednocza. Odpukac, pare lat już uplynelo od 1989, a Niemcy nam na razie nie zagrazaja.
Nastepny zarzut to wyjatkowe zainteresowanie losem „chlopa polskiego”. Na pewno jeden z aspektów – choc w „PP” wyrasta na fundamentalny. W odróznieniu od losu kobiet, bo o kobietach na ogół cisza! Co prawda wspomniana zostaje Sygryda Dumna i jej losy, natomiast wladczynie na tronie polskim (bądź innym Piastowskim) konsekwentnie zostaja pominiete. Może powinien powstac nastepny tom pt. „Polska Piastówien i Piastowych”? Jest pare pochlebnych slów o Dobrawie, zas o reszcie niewiele dobrego. Już w „Polsce Jagiellonów” komentuje autor, ze wladca mógl sobie uzywac do woli, natomiast polowica miala być „czysta jak lza”! Uwazam, ze Jadwiga Andegawenska (wiem, ona się zakleszczyla niejako miedzy dynastiami, ale miala krew piastowska) zasluguje na osobny rozdzial, a nie tylko wzmianki – może i nielaskawy dla kobiet los skazal ja z poczatku na bycie zakladniczka ukladów politycznych, lecz potem wykazala się charakterem i wlasna ocena sytuacji.
W sumie niewiele się dowiedzialam nowego – troche to było jak lekcje historii w liceum. Nowum było odczytanie, ze kosciól katolicki od poczatku cieszyl się duzymi przywilejami i autonomia, popierana przez papiezy, sciagajacych z Polski swietopietrze. Nastepna ciekawostka, to wskazania zródla odrebnosci polskiego katolicyzmu. Odrebnosci wynikajacej czesciowo z wplywíow kultury rycerskiej i czesciowo z zachowania wsród ludu elementów starej wiary, zintegrowanej z nowa. Stad pewnie ten nasz oslawiony katolicyzm ludowy, którego zródla, jak widac, siegaja wczesnego sredniowiecza. Równie ludowa zdaje się geneza powszechnego celebrowania pogrzebów – zaznaczylam sobie tylko jeden fragment, a szkoda. W kazdym razie:
„Jeśli wierzyc Gallowi, królewicz Mieszko zapowiadal się swietnie, ale za krótko bawil w kraju, by dac się wszystkim poznac i zyskac osobiste sympatie. Na pogrzebie jego rozpaczali zreszta i tacy, co go nigdy na oczy nie widzieli.”
Dzieki Google Earth udalo tez mi się zlokalizowac grody Czerwienskie, z których przywedrowala podobno kiedys czesc mojej rodziny. No ale Pawel Jasienica nie miał za swoich czasów internetu i zaawansowanego oprogramowania. Wyjazdy w poszukiwaniu zródel tez nie nalezaly do latwych, wiec trzeba zdecydowanie docenic, ze jak ograniczone mozliwosci (bo nawet kontakt z uczonymi z innych krajów był nielatwy bądź niemozliwy) dokonal rzeczy wielkiej. Wiele rzeczy mnie drazni, jako czytelnika wspólczesnego. Poza wymienionymi zastrzezeniami także podkreslanie „zlego kierunku” ekspansji Polski (tej na wschód), podkreslanie odrebnosci charakteru narodowego Polaków i Litwinów (choc w tych czasów przewazaly glównie róznice regionalne). To taka polityczna poprawnosc w realiach lat piecdziesiatych – zrozumiala, lecz poddajaca pod watpliwosc wartosc oceny historycznej. Ponieważ wiazalam Beynara z Wilnem, to sadzilam, ze miał litewskie korzenie. Z tego co pózniej znalazlam wynika, ze były one raczej polskie. Jakie by nie były, to osobiscie przywiazana jestem do idei Polski wielu narodów i to podkreslanie domniemanego polskiego charakteru lekko traci nacjonalizmem.
Oj, skomplikowal mój poglad na siebie Leon Lech B. „Rózyczka” mi może troche w glowie rozjasni, jak mi się uda ja obejrzec?