szwedzkiereminiscencje

Byc kobieta-Combüchen bis

In Feminizm, Ksiazki, moda, Szwecja on 14 marca 2011 at 15:58

Sigrid Combüchen / Spill / 2010 / audiobook

 

No nareszcie cos do czytania! Jako sierota po Conradzie balam sie juz, ze do konca zycia NIC mi sie nie spodoba – a tu taka mila niespodzianka. Spill zostal nagrodzony Augustem 2010 w kategorii „literatura piekna”, co niestety nie daje gwarancji czytalnosci. Niektóre „nagrodzone” zdaly mi sie zbyt pretensjonalne, niektóre gorsze od poprzedniczek spod tego samego pióra, a niektóre moze i fajne – natomiast literacko malo ciekawe. O pani SC pisalam juz raz – o pozycji, która tez byla nominowana do Augusta, ale go nie otrzymala. Moim zdaniem sprawiedliwie, gdyz Spillowi do piet nie dorata.

Ale po kolei. Najpierw tytul, który jest wyzwaniem dla tlumacza. W wolnym tlumaczeniu, znajac tekst i kontekst, mozna by go przetlumaczyc jako „Zmarnowane zycie” albo: „Zaprzepaszczona szansa” albo: „Zycie jakie jest a jakie by byc moglo / powinno”. Samo „spill” znaczy: odpad, strata, ubytek. Sprawa traktuje o kobiecie, Hedvig czyli Heddzie i mozna spokojnie mówic o feministycznych pogladach autorki – choc nie wiem czy ona sama tak by to okreslila. Swoja droga ciekawe by bylo, dla zachowania równowagi, przeczytac podobna ksiazke napisana przez mezczyzne: z czego musza zrezygnowac mezczyzni w swoim zyciu? Na ile te zaprzepaszczone szanse sa dla nich wazne? Moze bylaby to ksiazka tylko na pól strony – choc znam mezczyzn, na których glowie wczesnie znalazl sie obowiazek utrzymania rodziny i to nie tylko tej najblizszej.

Duzo latwiej pisze sie o ksiazkach, które sie nie spodobaly – a tu same, w moich oczach, superlatywy. Bardzo lubie sposób opisywania Szwecji przez Sigrid. Postrzega te zjawiska, na które i ja zwracam uwage, Znajduje w nich ich szwedzkosc – tak odrebna od tego co przecietny Svensson uznalby za szwedzkie. Uwazam, ze urodzona w Niemczech i nie deklarujaca swojego feminizmu Combüchen pisze bardziej szwedzkie i feministyczne ksiazki niz urodzona w Szwecji Yvonne Hirdman (wlasnie ja czytam), laureatka Augusta za faktografie, pracujaca jako profesor gender studies. Recenzje zebral Spill nadzwyczaj pozytywne – natomiast zwykly czytelnik zrejterowal. Czytalam na necie wypowiedzi rozczarowanych szwedzkich czytelników i nie potrafili sie oni odnalezc z konstrukcji ksiazki. Przecietny Szwed ma stopien zlozonosci konstrukcji mentalnej typu zlozonosc konstrukcji mlotka. Musi wiedziec gdzie poczatek, a gdzie koniec, pochodzenie (najlepiej robotnicze) rodziny z miejscem zamieszkania  az do czwartej generacji. Tymczasem Sigrid utkala intryge. W ksiazce wystepuje postac pisarki, która nazywa sie…Sigrid Combüchen. NIE jest to jednak alter ego pisarki – moze tylko do pewnego stopnia. Prawdziwa pisarke mija Hedvig raz tylko, jak zapocona, w dresie –  po przebiezce – Sigrid gawedzi na ulicy z kolezanka.Wystepuje prawdziwa Hedvig Langmark, ale tez i mloda Hedda, bohaterka powstajacej ksiazki, wymyslonej przez Combüchen. Akcja powiesci skacze w czasie: czasami ukazuje zycie wymyslonej Combüchen w latach dziewiecdziesiatych, czasami oddaje zycie wspólczesnej Hedvig w Hiszpanii, czasami wraca do jej mlodosci – podajac czesciowo fakty, a czesciowo dopisujac mozliwy przebieg jej zycia. Jakby nie bylo Hirdman po Combüchen smakuje jak chleb ze zmielonej kory brzozowej po chruscie mojej babci.

Mozna tez ksiazke odebrac tak jak ja to zrobilam, jak opowiesc o historii Szwecji i uwarunkowaniach kobiet. Nie tych eksponowanych chetnie przez tubylców czyli robotnic i chlopek, lecz mieszkanek akademickiego miasta Lundu. Opowiesc o córce dunskiej majetnej panny z przeszloscia (o której sie nigdy nie mówi) i posledniego dyrektora banku. Matka raczej niezwykla, o artystycznym duchu, wniosla sporo pieniedzy do zwiazku – a nastepnie poddala sie roli matki czworga dzieci i zony egoistycznego, zle plasujacego majatek i malo inteligentnego czlowieka. Jej rodzina obfituje w ciekawe niewiasty, takie jak wlasna matka, zamawiajace buciki na miare czy kuzynka Heddy, Daisy, która zawarla pakt malzenski zakladajacy mozliwosc rozwoju obojga malzonków. Odnosze wrazenie, ze Combüchen interesuja glównie kobiety i to przez ich losy oddaje stosunki spoleczne oraz zachodzace przemiany. Kolezanka Heddy, Dagmar, wychodzi za maz zaraz po maturze za asystenta, zapatrzonego w jej ojca-profesora. Brat Heddy laczy sie z „malzenstwie sztokholmskiem” ze starsza od siebie kobieta, która samodzielnie wychowuje córeczke i deklaruje brak milosci do niego – a nastepnie zostaje lekarzem ginekologiem. Wlascicielka szkoly kroju i szycia (zwanej szumnie „akademia”) jest nie tylko kreatorka mody, ale tez i sprawna businesswoman – a przy tym nazistka. Drugi brat Heddy zeni sie w koncu z Karin, córka fabrykanta i wspinajaca sie po szczeblach kariery lekarka. Nie udaje sie tylko Heddzie – choc na ten temat panuja rózne opinie. Sama Hedda walczy o prawo uznania dla swojego zyciowego dorobku i nie uznaje straconych szans za niepowodzenie. A jakie szanse miala Hedda? Patrzac z boku zostala wyposazona przez nature wyjatkowo szczodrze: nie zaznala biedy, zdala mature z wyróznieniem, byla piekna kobieta, zaczela robic kariere filmowa, dysponowala talentem manualnym i kreatywnoscia w zarówno pracach recznych jak i kulinarnych. Byla niewatpliwie najbardziej zdolna z czwórki dzieci – a spotkala sie z najmniejszymi oczekiwaniami ze strony rodziców. Rodzice Heddy, okreslani w szwedzkich recenzjach jako góra klasy sredniej, spodziewali sie po niej jedynie zamazpójscia. Odpowiedniego, rzecz jasna. I Hedda, mimo krótkiego okresu buntu i niepoddawania sie presji rodzinnej takiego wyboru dokonala – mimo propozycji filmowych i biznesowych (prowadzenie atelier mody razem z zalozycielka „akademii”).

A wszystko zaczelo sie od zdjecia – które ksiazkowa Sigrid znalazla w kupionej w antykwariacie skrzynce szpargalów. Bylo to zdjecie Heddy z rodzina – i takie same fotograficzne szczególy charakteryzuja cala powiesc, stanowiac o jej niepowtarzalnym charakterze. Autorka opisuje dokladnie widok „profesorskiego miasta” w Lundzie, menu obiadów, detale garderoby, topografie Sztokholmu, poczatki szwedzkiego filmu (klaniaja sie studia filmoznawcze autorki). Historie Heddy mozna strescic na paru stronach, natomiast wlasnie te opisy: jak ludzie zyli, jak mieli umeblowane domy, jak i gdzie jadali, jak wygladala rodzina, jakie sciezki kariery byly dostepne dla kobiet i mezczyzn, jak sie leczylo choroby, jakie sie dawalo pierscionki zareczynowe. Z tematów wiecznie zywych fenomenalne opisy przebudzenia seksualnego i pierwszych doswiadczen milosnych Heddy (podobno zbyt smiale dla jednego, starszego recenzenta).

Z kolei we wspólczesnych scenach fantastyczny opis „cichego przedzialu” w pociagu, gdzie niby wszyscy chca miec cicho, ale glównie ze stronny innych. I az mi glupio, bo nie moge wpasc na zadna slaba strone Spillu. To jest na prawde Literatura Wspólczesna – z bogactwem i zróznicowaniem stosowanego slownictwa, bez wulgaryzmów i bez wulgarnosci. Combüchen nie medrkuje, nie poucza, nie epatuje; pozwalajac czytelnikowi wyciagac wlasne wnioski. A przy okazji jak ona opowiada!

Nie moge zapomniec jeszcze o podtytule ksiazki, który narobil niezlego rabanu. Chodzi o „damroman” czyli „powiesc dla pan”. Nawiazuje do pogardliwego okreslenia dunskiego celebryty XIX wieku, Carla Brandesa o prozie Victorii Benidicsson. Krytyk byl bratem jeszcze wiekszego celebryty, Georga B., z którym laczyl Benidicsson nieszczesliwy romans. Odnosze wrazenie, ze to wlasnie po nazwaniu „damroman” prozy Benedicsson, bedacej pionierka feminizmu w Szwecji, nieszczesniczka popelnila samobójstwo (które z kolei zainspirowalo Strindberga do samobójstwa Panny Julii). W kazdym razie jest to zamierzona prowokacja, gdyz literatura „dla dziewczat”,. „kobieca”, „menstruacyjna” czy jak tam jeszcze zwali uwazana bywa za gorsza. Poza tym szalenie mi sie podoba, ze Combüchen pokusila sie o nakreslenie sylwetki kobiety pieknej i eleganckiej, a jednoczesnie uzdolnionej intelektualnie (musialam dodac „intelektualnie”, poniewaz aborygeni uwazaja zdolnosci ruchowe takze za rodzaj inteligencji). W Szwecji panuje poglad, ze kobieta w spódnicy i makijazu na pewno ma intelekt pierwotniaka. Panny madre odziewaja sie w siermiezny worek i walonki. Hedda natomiast miala potencjal chirurga i zamilowanie do kreacji Elsy Schiaparelli – to dla wspólczesnej Szwedki takze silna prowokacja.

Nie wiem kto i kiedy Spill na polski przetlumaczy – a ksiazki tak wartej przetlumaczenia szukac ze swieca. Autorke mozna zobaczyc sobie tu – Sigrid z wizyta w filii bibioteki w Halmstad: http://www.halmstad.se/upplevagora/bibliotek/handerpabiblioteken/filmarkiv.4252.html#h-SigridCombuchen

  1. „Sierota po Conradzie”? Witaj w klubie! 🙂
    Pretensjonalność jest niejako wpisana w nagrody literackie, vide Rylski.
    Mam nadzieję, że znajdzie się odważny tłumacz, który podejmie się przekładu powieści Combüchen na język polski. Mimo że autorka głosi nie dla wszystkich wygodne poglądy, została dostrzeżona i nagrodzona, co dobrze wróży.
    Ciekawe jak włada szwedzkim. Może tak jak Conrad angielskim i ma jakiegoś dobrego ducha typu Jessie, który jej to sprawdza i sugeruje poprawki?
    Jestem pod wrażeniem prężnej działalności twojej biblioteki! Dbają o czytelników, zapraszając ciekawe osoby.

    • na pewno by ci sie ta powiesc spodobala 🙂

      SC operuje sprawnie szwedzkim i mówi tez niemal bez akcentu – przyjechala tu jak miala zaledwie szesc lat. wyklada bodajze kreatywne pisanie, wiec nie sadze, zeby mialam klopoty jezykowe. a swoja droga zona conrada, zoma manna i te wszystkie zdolne i niedoceniane kobiety powinny miec pomnik!

      tlumaczenie bedzie nie tyle trudne, co polscy wydawcy zdaja sie wybierac szwedzkie pozycje do wydania metoda „random”. najpierw nie chcieli kryminalów, a teraz wydaja tylko takie…

  2. Trzymam kciuki, żeby któryś wydawca się skusił i to w dodatku jak najszybciej. Bardzo mnie ta powieść zaintrygowała.
    Pomnik dla Jessie i innych zapomnianych żon pisarzy to świetny pomysł. Na tym rodzinnym zdjęciu ona stoi obok jak pokojówka. 😦
    Bardzo interesują mnie początki ich znajomości, ale w tej dziedzinie oświeci mnie biografia JC.

Dodaj komentarz