szwedzkiereminiscencje

Witaj roku 2011!

In Ksiazki, Muzyka, Polskie refleksje on 11 stycznia 2011 at 20:12

Wracam na blogosfere po sporej przerwie. Za jednym zarazem spóbuje nadgonic zaleglosci spowodowane wyjazdem,  biesiadowaniem swiatecznym oraz bogatym karnetem kulturalnym w Warszawie. Nagromadzilo mi sie ksiazek sztuk cztery, z czego trzy w formie drukowanej i jedna w formie audiobooku. Od tego ostatniego zaczne.

 

 

1. Peter Mayle / The vintage Caper / 2010 / czyta (znakomicie) Erik Davies

 

Jak to w zyciu bywa, kiedys musi byc ten pierwszy raz. A za pierwszym idzie drugi – przed samym wyjazdem wysluchalam The Vintage Caper ( Skok na wino? Draka z winem? Heca z winem? Awantura o wino? – inne propozycje tlumaczenia tytulu mile widziane). Zas w Warszawie jednym z dwóch obejrzanych w TV filmów byl A Good Year, jak sie okazuje oparty o ksiazke Petera Mayle! Peter Mayle http://www.petermayle.com/index.php to Brytyjczyk osiadly, ze tak powiem, na jesien zycia w Prowansji. Jego glówne zainteresowania to jedzenie i picie – a dokladnie kuchnia francuska i takiez wina. Nie wiedzac o nim nic na poczatku pomyslalam, ze Amerykanin, poniewaz akcja ksiazki zaczyna sie w Stanach. Byl jednak zbyt wyczulony na róznice kultur i zbyt zachwycony podrobami na talerzu. Rzeczywiscie, ni to pies, ni wydra – bo w koncu wyspiarze znani sa z abnegacji kulinarnej. W sumie jednak niezla kombinacja, bo humor zostal mu brytyjski, przy francuskim upodobaniu do kulinarii oraz wdzieków niewiescich.

The Vintage Caper pomyslany jest jako kryminal, choc dosc szybko przemienia sie w opis smakowitej konsumpcji. Jakby ktos byl zainteresowany jakie wino podac do potrawki z nerek, to Peter Meyle pomoze z wyborem. Najbardziej niesympatyczny jawi sie poszkodowany czyli amerykanski prawnik, którego drogocenna kolekcja win zostaje zrabowana. Najsympatyczniejsi sa Francuzi, w tym the bad guy calej historii. Glównym bohaterem, oprócz wina, jest Sam Levitt. Amerykanin, ale tez i smakosz. Wynajmuje go firma ubezpieczoniowa, która podejrzewa jakies machlojki w zniknieciu kolekcji win, a przy tym nie ma ochoty na wyplate wysokiego odszkodowania. Dochodzenie prowadzi Sama do ojczyzny win oraz do wspólpracy z lokalna smakoszka (a jakze) Sophie Costes. Wspólnie z kuzynem Sophie przechytrzaja zleceniodawce kradziezy i wszystko sie konczy (smakowitym) happy endem.

Slucha sie gladko, choc lepiej sluchac na pelny zoladek. Glównie dzieki znakomitemu narratorowi, Erikowi Davies. Poza tym zadnych wulgaryzmów ani nawet frytek z octem. Tylko szesc krazków, czyli tyle ile trzeba, zeby zaciekawic, a nie zanudzic. Nawiazujaca do tresci okladka w ksztacie etykietek na wino to oryginalny pomysl.

 

 

 

2. Pawel Jasienica /Rzeczpospolita Obojga Narodów: Dzieje agonii t. 3

  

 

Czytalam z dwóch wydan – choc akurat nie tego, co na obrazku. Jedno wydanie bylo wyjatkowo kryzysowe, bo bez ilustracji, klejone i z tak slabym drukiem, ze trzeba bylo czytac siedzac pod sama lampa. Ale sie tym trudnosciom nie dalam i nie zaluje, bo Jasienica jest jak zwykle porywajacy. Sadze, ze bede do niego wracala – podobnie jak mój osiemdziesieciotrzyletni wujaszek. Faktów tyle, co na lekcjach historii do trzeciej potegi. Jasienica jak zwykle nie szczedzi madrych i wnikliwych uwag. Ukazuje zarówno ludzka podlosc jak i wielkosc ducha – bez wyraznego zajmowania stanowiska, na chlodno, przedstawiajac racje wszystkich stron. Na dodatek nie szczedzi opisów tla miedzynarodowego i dokladnie analizuje wplyw sytuacji miedzynarodowej na losy Polski. Mimo tego, ze to juz koniec Rzeczpopolitej imponuje galeria ludzi autentycznie zaangazowanych, którzy czesto przyplacili swoje zaangazowanie majatkiem, wygnaniem badz zyciem. Jedyna uwaga krytyczna to zbyt malo kobiet na kartach historii, ale to niestety choroba powszechna. Opisanych zostalo i tak garsc arystokratek – troche wiecej niz wystepuje w naszej zbiorowej pamieci. Zaluje, ze Jasienica nie zdazyl zaglebic sie w dzieje zaborowe, bo na pewno odkrylby znowu malo znane Kawalskiemu fakty. Inna sprawa czy Kowalski w ogóle dzisiaj czyta Jasienice albo czy czyta w ogóle?

 

3. Agata Tuszynska / Oskarzona Wiera Gran / 2010

  

 

(pisane przy dzwiekach piosenek Wiery)

Pora teraz na mój prezent gwiazdkowy. O ksiazce wczesniej czytalam i musze powiedziec, iz rozczarowala mnie próba promocji polegajaca na wyeksponowaniu konfliktu miedzy Gran a Szpilmanem. Chcialam sie dowiedziec jak najwiecej o niemal dzis zapomnianej gwiezdzie estrady – i troche sie jednak zawiodlam. Zdaje sobie sprawe, ze Tuszynska dosc pózno dotarla do piosenkarki i ze ich kontakt byl ograniczony. Autorka zreszta sama podkresla, ze jej ksiazka nie jest próba biografii. Wiekszosc kart zapelniaja dywagacje pisarki na temat mozliwych motywacji, przyczyn i scenariuszy. Przez te niepewnosc, spowodowana niewatpliwie przez dziury w materiale dokumentalnym, Tuszynska nie mówi pelnia glosu. Jej rozwazania przypominaja raczej pokatne szepty czy plotki – a wlasciwie cala ksiazka przypomina mi bulwarowy magazyn plotkarski. Uwazam, ze ksiazce wyszloby na dobre jakby autorka nie bawila sie w drobiazgowego sedziego, tylko odegrala role adwokata Wiery. Jakby napisala: Wiera zostala niesprawiedliwie potraktowana po wojnie i to zrujnowalo jej zycie. Jakby to byla tragiczna opowiesc o kosztach slawy i skutkach zawisci ludzkiej. Jakby emocje zostaly wyeksponowane – bo trudno obiektywnie badac ludzka krzywde, podlosc czy wscieklosc.

Duza zaleta „Oskarzonej Wiery Gran” sa zdobiace kolejne etapy zycia Wiery zdjecia; zdjecia z archiwum artystki oraz zdjecia przedmiotów z nia zwiazanych – przypomnialo mi sie kairskie muzeum Um Kultum. Z tym, ze Um wielbiona jest nadal w calym swiecie arabskim, zas Wiera ulegla zapomnieniu. Wydaje mi sie, ze to wstyd – w koncu niewielu artystów polskich osiagnelo taki sukces zagranica.

http://www.youtube.com/watch?v=6fPZ8jrcqOE&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=M502s2tNyJI&feature=related

Nie wspominajac o przebojach krajowych.

http://www.youtube.com/watch?v=5GD67mJ4inI&feature=related

 Czy interpretacji przebojów swiatowych:

http://www.youtube.com/watch?v=QhitfIQTijU&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=6fPZ8jrcqOE&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=blJ_0BdlolA&feature=related

Ksiazka Tuszynskiej ma swoje cienkosci, ale mimo to chwala autorce na wyciagniecie z mroków niepamieci Wiery i jej pieknego glosu. Przy okazji mozna sobie na portalu you tube posluchac jaki wielki wklad w polska piosenke mieli inni artysci Polacy-Zydzi. Niemal mi teraz wstyd, ze wlasnie taka muzyke wysmiewalam jako dziecko, kiedy ciocia mojej mamy sluchala w zachwyceniu.

 

4. Maria Pia Gardini / Bylam scjentologiem / 2008

  

 

Niemal wychodze na prosta – to juz ostatnia przeczytana ksiazka. Czyta sie nader lekko, choc moze niecalkiem przyjemnie. O scjentologach uslyszalam chyba przed dziesieciu laty przy okazji debaty na szwedzkim portalu dla akademików shortcut. Ktos sie zapytal co to za religia czy ugrupowanie i wiele osób wlaczylo sie w goraca dyskusje. Az mi sie nie chcialo wierzyc, ze tak wiele nieglupich na pozór osób wierzy w taki – po mojemu- stek bzdur. Nie jestem milosniczka science-fiction, wiec sama idea kosmity inwadujacego Ziemie zupelnie mi zdyskredytowala podstawy wiedzy scjentologicznej. Potem obejrzalam w szwedzkiej TV tzw. badajacy reportaz o Narconon, jego powiazaniach z scjentologami oraz ich misji lapania duszyczek w Szwecji. O ile dobrze pamietam chodzilo o grube finasowe przekrety, uniemozliwione w koncu przez wladze lokalne. Czyli w zasadzie wiedzialam o nich cos niecos, ale brakowalo mi opowiadania od wewnatrz osoby ze scjentologami zwiazanej. Niekoniecznie Johna Travolty czy Toma Cruise – raczej kogos, kto sie od ruchu odlaczyl i ma teraz krytyczne podejscie.

To, co przeczytalam przeroslo moje oczekiwania, gdyz opowiesc Marii Pii Gardini przypomina raczej film niz zywot jednej kobiety. Maria Pia pochodzila z niezwyle zamoznej rodziny, uzywala zycia i zrobila kariere jako producent filmowy. Pewnie by wiodla nadal przyjemne zycie pieknej i cieszacej sie sukcesem kobiety, gdyby nie klopoty z córka. Jedynaczka Federica stala sie narkomanka uzalezniona od heroiny i postanowila spróbowac wyjsc z choroby w jednym z osrodków Narcononu. Nieswiadomie – choc tak, jak to pewnie zostalo ukartowane – wdepnela w nastepne uzaleznienie: od scjentologów. Scjentologowie skonstruowali diabelska siec, w która wylapuja jednostki niestabilne psychicznie, ale ze stabilna zawartoscia portfela. Caly system polega na tym, ze trzeba caly czas sie doskonalic. W celu doskonaleniu przechodzi sie kursy i nabywa liczne, niepotrzebne acz niezmiernie drogie gadzety. To poczatek schodów czy tez spirali wchodzenia w uzaleznienie – gdyz celem organizacji jest wypranie mózgu oraz opróznienie kont bankowych do czysta. Scjentolodzy maja strukture mafijna i nekaja ofiary zbiorowo, przekraczajac wszystkie granice dobrego smaku czy dobrego wychowania. Ich namolnosc, chamstwo, szukanie haków oraz wlasnie uzaleznienie pólprzytomnego delikwenta wykracza daleko poza granice przyzwoitosci i wyobrazni. Maria Pia brnela w to bagno z pólprzymknietymi oczami, poniewaz podazala sladami córki, pozornie szczesliwej w tej organizacji. Kwoty wyludzone przez scjentologów przyprawiaja o zawrót glowy: tylko jeden kurs kosztowal równowartosc samochodu. Gardini zaszla w strukturach organizacji bardzo daleko i zostala nawet ogloszona „audytorem” roku (audytor to nie tyle rewizor, co rodzaj spowiednika). Tymczasem u córki wykryto AIDS, co doprowadzilo do smierci, mimo zabobonów scjentologicznych uprawianych przy jej lózku. Gardini otrzezwiala i postanowila wycofac sie, co oplacila calym swoim, niebagatelnym, majatkiem. Dzieki zmyslowi do interesów oraz twardemu charakterowi wymknela sie ze szponów swoich „dobroczynców”, a nawet wyprocesowala czesc utraconego majatku. Czyli scjentologowie byli dla niej przyslowiowym drogo okupionym doswiadczeniem.

Historia bez watpienia pasjonujaca i opowiedziana z imponujaca szczeroscia. Niestety, jezyk jest nienajlepszy i styl tracacy sensacja. Najgorsze sa wstepy dwóch wloskich panów (po co dwa, skoro jeden to za duzo?). Ale jak juz sie pokona te jezykowa niewygode, to mozna spokojnie sie oddac podgladowi tej tajemniczej sekty od wewnatrz. Dla lubiacych plotki wspomne, ze autorka spotkala na lonie scjentologów Travolte, Cruise’a oraz Chicka Corree.

  1. Gott Nytt År!!! 😀
    Tuszyńską ja też znalazłam pod choinką! Może odwiedził nas ten sam Mikołaj? 🙂
    Szkoda, że nie zapowiada się aż tak ciekawie, jak przypuszczałam, bo z tego co piszesz wynika, że rewelacja to raczej nie jest.
    Książka Mayle’a, którą recenzujesz to chyba „Wytrawny przekręt”:http://www.proszynski.pl/Wytrawny_przekret-p-30340-.html
    „Dobry rok” oglądałam. Wizualnie bardzo przyjemny film, ale nie rzucił mnie na kolana. Ale może nie jestem obiektywna, bo moim zdaniem Russell Crowe jest przykładem człowieka, który pomimo braku zdolności aktorskich wspiął się na wyżyny sławy w Hollywood.

    • tak, widocznie obie bylysmy takie same grzeczne 😉 ciekawa jestem twojej opinii o tuszynskiej, wiec nic wiecej nie pisze
      tlumaczenie ksiazki mayle’a rewelacyjne! te ksiazki sa takie sobie, choc slucha sie sympatycznie mysle, ze nie bylo materialu, zeby zrobic dobry film i nawet russel go nie uratowal. ja go b lubie, ale ta rola byla chybiona w obsadzie. facet ma urok ulicznego lobuziaka i najlepszy byl z gladiatorze. znakomity byl równiez jak profesor nash. ale russel w garniturze jako rekin gieldy to kompletne nieporozumienie!

  2. Bardzo podobały mi się natomiast reminiscencje z przeszłości z udziałem dziadka. Były klimatyczne i zabawne. No i te krajobrazy Prowansji!… Był też sympatyczny psiak. 🙂

  3. tak, pies byl fantastyczny! tez na niego zwrócilam uwage – jak zawsze na zwierzeta w filmach. mialam przy okazji do glaskania szkockiego teriera, wiec ogladalam folm w dobrym towarzystwie

  4. Szkockie teriery są zadziorne i mają niezłe charakterki. Zdecydowanie w stylu naszej jamniczki-weteranki 🙂

Dodaj odpowiedź do szwedzkiereminiscencje Anuluj pisanie odpowiedzi