szwedzkiereminiscencje

O Lali wszyscy dobrze pisali

In Ksiazki, Polskie refleksje on 14 września 2010 at 18:00

Lala, Jacek Dehnel, 2006

I ja tez! (nie wiem czy pamietacie zabawe w „i ja tez” z dziecinstwa?)

No, nareszcie ktos, kto umie pisac! Pisze czysto, po literacku, z duzym poczuciem humoru i dystansem. A przy tym ladnie i na dodatek wrazliwy, bezkurcyja jedna, na piekno. Z wyczuciem historii. Z cieplem. Nie nudzi ani nawet nie przynudza. Nie moralizuje i nie wyrywa się z tanimi „madrosciami”. Nie stosuje wulgaryzmów dla dodania dobie animuszu. Chyba samo mu się pisze? Jacek-samograj. Jacek Dehnel.

Jak dla mnie Lala ma dwa poziomy. Pierwszy latwy i przyjemny czyli opowiadania rodzinne. Drugi trudny i niewygodny: o odchodzeniu, o fizycznej starosci, zaniku intelektu, zmudnej opiece nad stara osoba. Ogólnie o rodzinie i jej trwalosci mimo zawieruchy nie tylko wojennej. O matriarchacie polskim, który niesie rodzine na swoich barkach wbrew sprzeciwnosciom losu i braku parytetów.

Opowiadania rodzinne – któz ich nie lubi? Wakacje przegadalam z kuzynka na wspomnieniach o krewnych. We dwie glowy nie bylysmy w stanie odtworzyc tego, co znala ciocia, której już wśród nas nie ma. Chyba pierwszym literackim nurem w cudza przeszlosc była Janina Porazinska „I w sto koni nie dogoni” (dostalam jako nagrode z dedykacja „milemu kronikarzowi kolonijnemu”). Jej bracia przypominali mi bohaterów innej ksiazki, o gimnazjalistach, sprzed chyba jeszcze pierwszej wojny – wazna role odgrywalo w ich zyciu zbieranie znaczków. W koncu niedoscignione „Wspomnienia gorszycielki” Krzywickiej.

Babcia Lala była na dodatek babcia jasieniczna czyli Babcia Wielu Narodów. Miała w zylach 50% krwi rosyjskiej i na dodatek 12,5% bądź 25% krwi niemieckiej. Poczeta w Kijowie była „czystej krwi” Polka. Pochodzaca z wielokonstelacyjnej rodziny (nazwisko nosila po pierwszym mezu matki), sama kochala po równo swoich obu mezów – przy czym drugi ledwo co zdazyl na czas, żeby nie zostac zastapionym trzecim absztyfikantem. Wszechstronnie wyksztalcona i majaca po ojcu dobre podejscie do ludzi – także do tych z ludu. Dzielaca z tyloma osobami doswiadczenie wielokrotnego przepadku calego majatku i zaczynania od zera.

Lala ma jeszcze jedna zalete – losów rodziny nie zamyka wojna ( a reszta jest milczeniem). Wydaje mi się, ze wiele rodzin ma klopoty z przejsciem w czasy wspólczesne – losy ich rodziny są funkcja nieciagla, mówiac jezykiem matematyki. Zas mówiac jezykiem ogólnie zrozumialym, to często slyszalam historie o swietnosci przedwojennej (tu nieciaglosc numer jeden), potem o biedzie i ponizeniu lat wojny (czasami nawet historia lat wojny wymazywana bywa kompletnie z annalów rodzinnych), tu nieciaglosc numer dwa i losy powojenne. Pani Lali się udalo – ani ona, ani jej najblizsi nie cierpieli przesladowan za AK. Z zapalem wlaczyli się w odudowe Polski, a ze dysponowali wyksztceniem i energia, to dokonali czegos pozytywnego. Podoba mi się, ze Dehmel to wyraznie napisal, gdyz polityka glosi dzisiaj, ze PRL zaludnialy być może ufoludki, a być może swinie – bo „porzadni” ludzie nie przykladali reki do pracy. Tymczasem babcia Lala zaludniala redakcje kulturalne i muzyczne, zas jej drugi maz zaludnial lasy. Z pierwszym mezem reprezentowala godnie PRL w Brukseli zaraz po wojnie. Dama o sporym temperamencie, niezawodnej intuicji i woli dzialania.

Bardzo mi się spodobaly obie Lale – babcia Lala i ksiazka Lala. Nie dziwie się, ze Dehnel czuje sie dumny. Mam nadzieje, ze Lala odeszla zanim starosc oberwala z niej resztki godnosci.

A na deser wkleje zdjecie swojej babci piszacej wiersze oraz zdjecie z pobytu Ciotki-z-Ameryki (w dwóch osobach) u babci ukochanej (to z warkoczykami to ja)

Za polecenie ksiazki dziekuje nieocenionej lirael: http://lekturylirael.blogspot.com/

  1. Sądząc po tytule posta jesteś na dobrej drodze do wymyślania limeryków;)))))
    Jakie piękne zdjęcie babci! Coś możesz o niej napisać?
    „Lali” nie czytałam jeszcze, więc się nie wypowiem, ale faktycznie Dehnel ciekawie pisze. Może nie są to wybitne dzieła, ale dobrze się go czyta.

    • probowalam wczoraj zaczac „rynek w smyrnie” lalusia (czyli dehmela), ale zrejterowalam. nadal zywie nadzieje, ze nie bedzie to dla mnie pisarz jednej ksiazki
      babcia baczynska znalam slabo, poniewaz nie przepadala za dziecmi (badac przed wojna nauczycielka). znala podobno pare jezykow, pisala wiersze. miala osobowosc i charakter. byla b patriotyczna – maz mojej ciotki musial zmienic nazwisko (ze skompromitowanego niemieckiego) na polskie, zeby moc sie z panna baczynska ozenic. chodzila zawsze w kostiumach i kapeluszach. mam po niej profil twarzy i zamilowanie do kapeluszy. moja mama uwaza rowniez, ze odziedziczylam po babci…niedobry charakter. mowila pieknie po polsku i byla skuteczna w dzialaniu. niestety, po wojnie slabo im sie zylo, gdyz dziadziu byl przedwojennym oficerem i mogl jedynie wykazac sie jako dzialacz sportowy (pierwszy mgr sportu w PL!)

  2. „Rynek w Smyrnie” rozczarował mnie, ale mile wspominam opowiadanie o młodym malarzu. I cytat na wstępie – fantastyczny.

    Z babci ewidentnie ciekawa osoba była, zasługuje na swoją Lalę;)

  3. zmartwilas mnie ta smyrna – jeszcze raz ja zaatakuje i zobaczymy

    a powiesci o babciach powinno sie pisac za ich zycia. dostalam niedawno troche papierow po dziadziu. okazalo sie, ze sluzyl w wojsku cala pierwsza wojne. gdzie? po ktorej stronie? – pewnie sie tego nigdy nie dowiem

  4. W „Szalenstwach Brooklynu” Austera narrator wpada na pomysl tworzenia ksiazki-biografii kazdego czlowieka. Po to, aby ich zycie pozostawilo jakis slad dla nastepnych pokolen. Jestem za;) Moim zdaniem kazdy zyciorys nadaje sie na nawet krotka ksiazke. Jej wartosc zalezy w duzej mierze od pisarza;)

  5. Dla mnie bomba;) W PL na pewno by to wydali;)
    Z tych informacji, które czasem przemycasz w postach i komentarzach, wcale się temu panu nie dziwię;)

  6. Jak ja lubię określenie „zborsuczył się”;)))) I wzorem p. Dulskiej mówię – co prawda o kocie – że się lampartuje:)

    • tak, odzwierzece okreslenia sa zdecydowanie sympatyczne!

      a propos borsuka – nie moglam sobie dzisiaj przypomniec jak j borsuk po szwedzku i mowie kolezance: wiesz, takie zwierze, co to caly czas sie go tutaj przejezdza, sliskie przy przejezdzaniu, biale z czarnymi paskami. kolezanka mysli i wybucha: zebra!

  7. ;)))))))))))))))

  8. GRÄVLING …. ale to juz chyba musztarda po obiedzie!

  9. Zdjęcie babci przepiękne i bardzo stylowe. Twoje komentarze utwierdzają mnie w przekonaniu, że była postacią nietuzinkową!
    Byłam przekonana, że „Lala” będzie w Twoim przypadku strzałem w dziesiątkę i ogromnie się cieszę, że się nie zawiodłaś.
    Dehnela polecam umiarkowanie „Balzakiana” i entuzjastycznie „Fotoplastikon” – po tej książce dostałam bzika na punkcie starych zdjęć.

Dodaj odpowiedź do szwedzkiereminiscencje Anuluj pisanie odpowiedzi